Strona główna

Extra!

  Dowcipy
  Telenowyela
  Powiedzonka belfrów
  Linki
  Wierszyki o Aichy
  Days of connection
  Poczta
  Siatkówka
  Badania
  Porównanie maluchów
  VW Polo
  Ranking kąpielisk
  Najbrzydsze budynki
  Browarki
  NIC
  Bieszczady
  Strzelnica
  Akcja "Rondo"
  Górka
  Testy samochodów
  Ognisko u Hołka
  Osiemnastka
  Kraków
  Inauguracyjny mecz
  Stłuczka na rondzie


Wydarzenia

Nasza klasa

Nasi nauczyciele

Nasza szkoła

Galeria

Gazetka
  Extra! - Porównanie maluchów

Oto test porównawczy trzech Fiatów 126p należących do uczniów naszej klasy.


Pędziwiatr Dyzio Kaszlak


Właścicielka:
Dominika Butryn

Rok produkcji:
1980?

Przebieg:
nikt już tego nie liczy

Kolor:
kremowy

Szacowana wartość:
bezcenny!


Właściciel:
Piotr Bajdas

Rok produkcji:
1983

Przebieg:
ok. 108000 km

Kolor:
pomarańczowo-czarny

Szacowana wartość:
900 zł


Właściciel:
Piotr Nowaliński

Rok produkcji:
1986

Przebieg:
ok. 80000 km

Kolor:
biały

Szacowana wartość:
2000 zł (zapewne!)

Wnętrze jest utrzymane w stonowanych, mdłych kolorach. Tapicerka ma na całej swojej powierzchnii nieciekawy zielony odcień. Na siedzeniach można znaleźć ślady szminki i tuszu do rzęs, zaś zagłówki są wytarte przez stale obecny na włosach Dominiki B. lakier.

Samochód przeszedł niedawno gruntowny remont wnętrza, dzięki któremu wszystkie siedzenia i tapicerka wyglądają świeżo i mają miły zapach benzyny. Co prawda białe plamy na siedzeniu kierowcy mogą budzić odrazę, ale z reguły ich nie widać, gdyż spoczywa na nich ciężki kuperek Piotra B.

Prawie wszystkie siedzenia są obciągnięte pluszem z niebiesko-białego misia-przytulanki. Jednak siedzenie kierowcy ma sportowy charakter (kubełkowy kształt) i pokryte jest materiałem uzyskanym z używanych podkoszulków Marcela P., które imitują świńską skórę.

Silnik Pędziwiatra wygląda jakby miał zaraz wylecieć w powietrze. Nic dziwnego, że Dominika B. szybko pomyka swoim autkiem, jakby chciała uciec przed niechybną eksplozją. Według naszych ekspertów jest to kwestia kilkunastu dni. Zauważyliśmy też w poszyciu silnika trochę dziur i szpar, ale to chyba niezbędne "atrybuty", gdy zetkną się z sobą kobieta i "maluch" ;)

Jednostka napędowa Dyzia jest w opłakanym stanie. Silnik pracuje jak wentylator w sklepie mięsnym, a wydzielane spaliny przypominają zapachem atmosferę w męskiej szatni po wuefie. Warto zauważyć, że silnik nie jest przytwierdzony na stałe, ale swobodnie miota się na wszystkie strony. Według kierowcy pozwala to tak wyważyć samochód, by lepiej wchodzić w poszczególne zakręty.

Naprawdę trudno powiedzieć, jakim cudem "serce" Kaszlaka może jeszcze pracować. Miska olejowa wygląda jak sito, a wszystko przez to, że kierowca "szaleje" po wiejskich drogach próbując złapać jakąś dziewczynę, co i tak mu się nie uda zważywszy na długość jego malucha... Poza tym silnik ociera o asfalt, gdy do malucha załadują się Brutik i Plusiek.

Tylna kanapa jest całkiem wygodna, choć Dominika zwierzyła się nam, że wygodniej nam będzie, gdy rozłożymy przednie siedzenia ;) Na półce pod szybką mieszczą się różnego rodzaju kosmetyki, które dodają urody, oczywiście maluchowi (Dominice i tak już nic nie pomoże). Ponieważ jest to stara wersja, brakuje mocowań tylnych pasów, ale i tak są niepotrzebne, bo maluch przy zderzeniu z dowolnym pojazdem zamienia się w sprasowaną puszkę.

Tylne siedzenia w Dyziu wyróżniają się niestandardowym, wręcz niespotykanym wyposażeniem dodatkowym - posiadają zagłówki. Piotr B. zdradził nam, że często lubi na nie zerkać podczas jazdy, bo po prostu bardzo go podniecają... W ogóle miło mu się kojarzy tylna kanapa jego malucha, gdyż są z nią związane jedne z piękniejszych chwil jego życia - to właśnie tu po raz pierwszy zaznał rozkoszy... picia oranżady!

Jak już wspominaliśmy, prawie wszystkie siedzenia są pokryte milutkim w dotyku materiałem, który sprawia, że tył samochodu wydaje się być przytulny i bezpieczny. Ale to tylko pozory! Gdy próbowaliśmy na chwilkę zdrzemnąć się na tylnej kanapie, Nowy wykonał nagły manewr ominięcia Stanisława Turka, który nagle wtargnął na przejście na zielonym świetle! Nie da się więc wygodnie spać w tym samochodzie!

Problem z bagażnikiem Pędziwiatra polega na tym, że bardzo trudno go otworzyć - plastikowa rączka do otwierania pokrywy nie jest połączona z zamkiem! Aby odblokować zamek trzeba porządnie "ciągnąć druta", czyli szarpnąć metalową linkę wystającą z tapicerki pod kierownicą! Dlatego bagażnik pozostaje z reguły pusty...

Wnętrze bagażnika nie wygląda zbyt zachęcająco - rdza i różne smary (olej, wazelina) zniechęcają do pozostawiania tam jakiegokolwiek bagażu! Jedyne, co nadaje się do przewożenia w takich warunkach, to dwa (!) koła zapasowe oraz kajadanki i pejcz, które są niezbędnym wyposażeniem w czasie dłuższych podróży.

Tutaj również nie jest zbyt czysto, ale nie przywiązujący większej wagi do jakiejkolwiek higieny właściciel pojazdu nie ma oporów przed przewożeniem np. czekoladek domowej roboty (tzw. Novy's Homemade Shitties). Zauważyliśmy zastosowanie denaturatu i spirytusu zamiast płynu do spryskiwacza szyby. Zapach wystrzeliwanej na szybę mieszanki gwarantuje ponoć świeżość umysłu!

Wstyd mówić o karoserii Pędziwiatra. Na całej jej powierzchni nie miejsca, które nie byłoby w jakikolwiek sposób uszkodzone. Jest to przeważnie pogięta blacha świadcząca o dużej liczbie potrąconych kurczaków. Kiedyś maluch ten był biały, teraz nabrał ciemniejszego odcienia, a to z powodu wszechobecnej rdzy, która dosłownie "przeżarła" np. nadkola - wystarczy dotknąć, a już się "sypią".

Nietypowa kolorystyka nadaje Dyziowi agresywnego wyglądu. Nie jest to jednak pozytywna cecha - pewnego kierowcę poloneza na naszym "rondzie" tak rozsierdził pstry wygląd maluszka, że specjalnie się w niego wrąbał (zdjęcia w Galerii w dziale Różne!). Cóż, nie będziemy osądzać, czy maluch wygląda ładnie, czy brzydko w każdym bądź razie jest to wygląd bardzo oryginalny... Ale naszym zdaniem to za mało, by na Piotra B. skusił się jakiś atrakcyjny chłopiec...

Kaszlak miał całkiem gładką maskę do czasu, gdy wrąbał się w samochód prof. Potasza (tak, tak! - to tylko pogłoski, że zrobił to Zefir z 3i!). Jednak po odpowiednio długim "klepaniu" wszystko wróciło do normy. Obserwując jednak styl jazdy Nowego, można stwierdzić, że niezbyt długo będzie się on cieszyć gładką, nie porysowaną blachą (np. 3 miesiące temu prawie wyleciał ze skarpy koło Hołka!).

Ocena końcowa

Bezpieczeństwo: 1/5

Osiągi: 2/5

Komfort: 2/5

Wygląd: 5/5 !!!
Bezpieczeństwo: 3/5

Osiągi: 3/5

Komfort: 4/5

Wygląd: 4/5
Bezpieczeństwo: 2/5

Osiągi: 4/5

Komfort: 3/5

Wygląd: 3/5

ZWYCIĘZCA TESTU:
Mitsubishi Carisma profesora Potasza! ;)



Uwaga! 80% podanych w teście informacji to kłamstwa!!!