Strona główna

Extra!

  Dowcipy
  Telenowyela
  Powiedzonka belfrów
  Linki
  Wierszyki o Aichy
  Days of connection
  Poczta
  Siatkówka
  Badania
  Porównanie maluchów
  VW Polo
  Ranking kąpielisk
  Najbrzydsze budynki
  Browarki
  NIC
  Bieszczady
  Strzelnica
  Akcja "Rondo"
  Górka
  Testy samochodów
  Ognisko u Hołka
  Osiemnastka
  Kraków
  Inauguracyjny mecz
  Stłuczka na rondzie


Wydarzenia

Nasza klasa

Nasi nauczyciele

Nasza szkoła

Galeria

Gazetka
  Extra! - Osiemnastka Dżeja i Przypka
19 października 2000 odbyła się w klubie "Niebieski" imprezka zorganizowana przez Andrzeja N. (Dżeja) i Rafała P. (Przypka) z okazji ich osiemnastych urodzin. Reportaż zamieszczamy z tak dużym opóźnieniem, ponieważ dopiero teraz doszliśmy do siebie po tej "osiemnastce" :)



Imprezka była dosyć kameralna, było na niej około 50 osób. Szczególnie liczna była reprezentacja tzw. Zatorza, która składała się z kolegów Przypka. Odmówili oni jednak pozowania do zdjęć (cieszy bardzo kulturalna forma odmowy: "WON!"). Dlatego musicie oglądać zdjęcia tylko naszej klasy. Już pierwsza fotka wskazuje jednoznacznie, kto najlepiej bawił się na imprezce.

Zaledwie po dziesięciu minutach imprezowania Plusiek przeżył pierwsze załamanie nerwowe. Ale to chyba nie dziwne - zobaczył po prostu Kiełka i Aichę, a w takich chwilach rzeczywiście można uznać, że cały świat się wali. Na szczęście szybko mu przeszło, wystarczyło tylko wypić drink przygotowany przez Hołka: fanta + sok pomidorowy + benzyna

Niestety, niektórzy nie potrafili się w ogóle zachować - widać to na zdjęciu obok. Chodzi tutaj o Qziora, który zepsuł zdjęcie. Oczywiście nie zrobił tego specjalnie, chciał się tylko schylić, żeby podnieść swoją bieliznę, która pętała się po całym klubie. Ale dlaczego jego slipki można było znaleźć dosłownie wszędzie? Odpowiedź na to pytanie zna pewnie tylko Bajgier.

Kitek i Qzior zostali wybrani na parę wieczoru. Ich zmysłowy taniec sprawił, że atmosferka zrobiła się naprawdę gorąca, a płyn hamulcowy w mózgu Aichy uległ samozapłonowi. Wkrótce przyłączyli się koledzy z Zatorza, którzy uwielbiają oczywiście techno i dance. Szybko zrezygnowali jednak z tańca, gdyż ich twarde pały czyli baseballe nie pozwalały im osiagnąć płynnych ruchów.

Podczas gdy Kitek i Qzior wymyślali coraz to nowe ewolucje taneczne (w tle widać krok meblowy - taniec z krzesłem), Plusiek śpiewał polski hymn, "Bogurodzicę" i sto pięćdziesiąt siedem innych pieśni patriotycznych. Następnie udał się do WC, gdzie rozłożył się przed drzwiami i rozdzierając jak Rejtan swą koszulkę bronił wstępu do "ostatniej ostoi polskości".

Aicha uśmiechał się, ponieważ zobaczył, jak jego koledzy nalewają sobie zdrową wodę mineralną. Ucieszyło go to, że w naszych straszliwych czasach są ludzie, którzy potrafią się dobrze bawić bez alkoholu, który jak wiadomo niszczy wątrobę (won-trąbę) i mózg (musk). Tak go to wszystko ucieszyło, że od razu strzelił sobie "Żywca" (czyli złocisty kotlet cielęcy).

Impreza była oczywiście bezalkoholowa, nie dziwi więc mina Brutusa. Jest to po prostu reakcja "Szczoty" na widok butelki po wstrętnym alkoholu. Wywalając język Brutus pokazuje swój stosunek do wszelkiego rodzaju używek. Jak wiadomo alkohol powduje zatrzymanie wzrastania, nie dziwi więc to, że "Brutus Van Abstinent" ma aż 2,67 wzrostu.

Niby normalne zdjęcie - na pierwszym planie uniesiony kciuk oznaczający ocenę Kiełka ze sprawdzianu z niemieckiego. Dalej widać niezrozumiałe dla nas gesty Jasia. Najciekawszy jest prawy górny róg zdjęcia - Dżeju sprzedaje właśnie Brutusowi wadliwie działający modem, który tak naprawdę jest kartą sieciową. Brutus tak się ucieszył, że aż mu stanęły... włosy na "szczocie"!

Na tym zdjęciu Kiełek zaciśniętą pięścią demonstruje swoje niezadowolenie z faktu, że Qzior go przytula... tak lekko. Kiełek miał nadzieję, że Qzior okaże mu więcej uczuć, ale nic z tego, tej nocy miał co innego w głowie (szum).
PS Warto zwrócić uwagę na dopisujący tego wieczoru humorek Plusqa. Takiemu uśmiechowi nie oprze się żadna dziewczyna!

Wiele osób zaprezentowało nadzwyczajne umiejętności taneczne. Przodował w tym Brutus, który swoją "szczotą" porysował troszkę za niski sufit. Całkiem nieźle radził sobie także Plusq, którego "freestyle" został przez nas doceniony i specjalnie sfotografowany. A Qzior nawet nie widział z kim szaleje, to zresztą nie dziwne, takie efekty daje CH3OH (nie mylić z C2H5OH!).

O godzinie 4.00 w lokalu zostali tylko najbardziej wytrwali imprezowicze. Po prostu nie byli w stanie podnieść się z krzeseł, gdyż ich stan im na to nie pozwalał, a wszystko przez to, że za dużo... zjedli. Organizatorzy przygotowali masę ciasteczek i kanapek - szczególnie smakowały nam te spalone tosty ze smażoną koniną posypaną zmielonymi kurzymi piórkami. Mniam!


Qzior był bohaterem imprezy. Napierw w ostatniej chwili uratował Hołka przed wskoczeniem do muszli (zdj. 1). Kosztowało go to jednak tyle wysiłku, że musiał z ubikacji zostać wyniesiony przez Kitka (zdj. 2). Po chwili odzyskał jednak siły i zajął się ciągnięciem druta wystającego ze ściany (zdj. 3). A potem już do końca wieczora tęsknił za swoim kochankiem - Fiatem Punto, więc każdą wolną chwilę spędzał na wyobrażaniu sobie, że trzyma w rękach obciągnietą czerwoną skórą kierownicę (zdj. 4), a w prawej ręce ściska drążek zmiany biegów. Biedaczek!


KIEDY NASTĘPNA IMPREZA?! :)