





 |
 |
Podczas wakacji wielu młodych ludzi bardzo się nudzi (chyba, że jadą na kolonie na Węgry, wtedy czas jest szczelnie wypełniony przez jedno bardzo ciekawe zajęcie). Okazuje się jednak, że nawet Ci, którzy nigdzie nie wyjeżdżają, mogą się wspaniale bawić we własnym mieście...
Pomysłowością wykazali się Hołek i Plusiek. Postanowili oni spędzić jeden dzień na łonie natury (inne łona są dla nich jak na razie niedostępne). Ponieważ jednak żaden z nich nie dysponował samochodem, musieli znaleźć sobie miejsce gdzieś w mieście. Długo poszukiwali odosobnionego trawnika, gdzie możnaby rozłożyć stolik oraz krzesełka, a następnie wygodnie sobie usiąść popijając od czasu do czasu ulubiony napój. Na szczęście Stalowa Wola obfituje w tego rodzaju miłe kąciki. Hołkowi i Pluśkowi najbardziej spodobało się stalowowolskie "rondo".
Środkowa część tego sławnego skrzyżowania to po prostu ogromny trawnik o średnicy kilkunastu metrów. Na środku rosną ogromne (metrowe), dające schronienie przed słońcem świerki, a od przechodniów i samochodów odgradza wysoki (40 cm) żywopłot.
Po rozłożeniu stolika koledzy zabrali się do "obalania" Pomagał im w tym profesor Bols. Jako zagrychę użyto kiszonych ogórków oraz lekkostrawnych śledzików. Po rozgrzaniu co nieco atmosfery chłopcy zabrali się do gry w szachy. Wspomagając co jakiś czas myślenie nieszkodliwym drinkiem zaciekle walczyli. Chcąc wybadać przeciwnika Hołek zabrał się za piona Pluśka. Nie wyszło mu to na 100% - po zakończeniu partii okazało się, że żaden z kolegów nie potrafił utrzymać ani piona ani pionu, w związku z czym imprezowicze położyli się na trawie i usnęli. Obudziło ich dopiero wycie policyjnej syreny zwiastującej przybycie stróżów prawa. Mimo wysokiego mandatu Hołek i Plusiek z radością wspominają tę akcję i zapowiadają następne. |
 |





|