









 |
 |
Mecz rozpoczął się z 15-minutowym opóźnieniem, gdyż zawodnicy musieli zaczekać, aż służby porządkowe (L. Barwiński) wyprowadzą na zewnątrz niesfornego kibla... sorry, kibola - Aichę. Musiano przedsięwziąć takie kroki, gdyż Aicha zaczął się zachowywać jak u siebie w domu - rozebrał się do naga, po czym zaczął biegać dookoła sali wołając "Kocham Marka Kamyka!". Interwencja była konieczna, gdyż jego zachowanie zaczęło się udzielać innym pseudokibicom - Nowemu i Jankowi. Uwielbiają oni ubranie Aichy (obrzydliwi fetyszyści) i natychmiast je włożyli, dzięki czemu szybko pozbyli się wszelkich napięć.
Po opanowaniu sytuacji rozpoczął się mecz. Wydawało się, że klasa 3B dosłownie rozgromi przeciwników, tymczasem 3A dzielnie się broniła. Być może pomagał jej w tym doping kibiców, ale my nie pozostawaliśmy dłużni. Do walki zagrzewały nasz zespół dwie grupy kibiców - żeńska i męska. Ta druga była bardziej liczna, a co najważniejsze: o wiele głośniejsza. Cały czas było słychać krzepiące okrzyki np. "Brutus-Szczota, nie bądź ciota!". Dzięki takiemu "wsparciu" nasi zawodnicy byli bardzo zmobilizowani.
Nasz zespół grał bardzo dobrze w ataku i przeciwnicy mieli ogromne problemy by zatrzymać ostrzał ze strony Przypka, Kitka, Bajgra oraz Brutusa. Także Pokład odważnie atakował, natomiast Qzior trzymał się daleko z tyłu (asekurował kolegów; z racji swojego niskiego wzrostu, który uniemożliwia mu dotknięcie choćby siatki nie nadaje się do ścinania). Ale gra w ataku to nie wszystko - naszych zawodników często zaskakiwały niekonwencjonalne zagrywki przeciwników. Dużo punktów traciliśmy z powodu nieuwagi i gapiostwa - przykład: proszę zobaczyć, co wyczynia Qzior - zamiast grać zaczyna robić striptiz!
Chłopcy szybko wzięli się jednak w garść i choć nie ustrzegli się kliku drobnych błędów, cały czas spokojnie kontrolowali sytuację (być może dzięki dynamicznie zmienianej taktyce konsultowanej wcześniej wielokrotnie na lekcjach niemieckiego z bardzo kompetentną osobą).
Klasa 3A musiała często brać czas, aby złapać oddech albo po prostu zatrzymać na chwilę coraz lepiej grającą maszynę o nazwie "klasa 3b". W takich chwilach nasi zawodnicy dyskutowali o wyższości Stronga nad Carlsbergiem, natomiast relaks w drużynie przeciwnej zapewniał Dominik B., który unosząc nogi chętnie prezentował kolegom i kibicom zawartość swoich spodenek, czego dowodem jest prezentowane obok zdjęcie.
Szkoda, że przeciwnik nie był bardzo wymagający, gdyż gra była czasem tak jednostronna, że kibice zaczynali się nudzić. Co sprytniejsi znaleźli sobie jakieś ciekawsze zajęcie (np. Psycho zabawiał się z Chaperem). Wystarczyło jednak kilka składnych akcji przeciwników, a nasi kibice znów musieli podrywać naszych graczy do walki. Na boisku zaczął się prawdziwy "kocioł". Punkty zdobywały na zmianę obie drużyny. Wszyscy bardzo gorączkowali się wydarzeniami na boisku, jedynie Aicha musiał się nagle zająć czymś szalenie ważnym i przez chwilę sprawdzał do czego nadają się jego cooltove okularki. Widocznie znalazł dla nich odpowiednie miejsce, gdyż wkrótce potem okularki zniknęły w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach. Gdzie się teraz znajdują? To wie tylko Aicha... albo jego lekarz - gastrolog.
Mecz zakończył się zgodnie z przewidywaniami wynikiem 3:0. Ach, cóż to się działo po ostatniej, zwycięskiej akcji! Kibice obu drużyn wpadli na boisko. Dziewczyny z 3A wyciągnęły pejcze i wzięły się za swoich kolegów, natomiast my rozpoczęliśmy szleńczy taniec radości. Były gratulacje, oklaski, szampan a nawet gorące panienki (Szador i Hołek!). Jesteśmy mistrzami! |