mecz nr 7 (405), 25 stycznia 2015

godzina 8:00, 42+42 min.

pochmurno, temp. -2°C

13
:
26
( 3
:
12 )

Szkoła Podstawowa nr 264, ul. Siemieńskiego 19

dywan, 50 m x 30 m

sucha nawierzchnia

VS

Przebieg I połowy meczu:

0:11'Kamil Zieliński (po podaniu Jacka Hołysza)
1:13'Rafał Tarwacki (po podaniu Michała Kobylińskiego)
2:14'Michał Kobyliński
2:26'Kamil Zieliński (po podaniu Jacka Hołysza)
2:310'Michał Pękała (bramka samobójcza po zagraniu Ignacio Fernandeza)
3:315'Jakub Kobak (po podaniu Rafała Piotrowskiego)
3:417'Jarosław Kucharski (po podaniu Jacka Hołysza)
3:520'Ignacio Fernandez (po podaniu Jacka Hołysza)
3:625'Jarosław Kucharski (po podaniu Piotra Rytla)
3:727'Wojciech Łobacz (po podaniu Jacka Hołysza)
3:830'Piotr Rytel (po podaniu Kamila Zielińskiego)
3:932'Kamil Zieliński (po podaniu Piotra Rytla)
3:1036'Piotr Rytel (po podaniu Piotra Kolasy)
3:1138'Kamil Zieliński (po podaniu Jarosława Kucharskiego)
3:1241'Piotr Rytel (po podaniu Kamila Zielińskiego)

Rafał Piotrowski został ukarany odjęciem 1 punktu za 8-minutowe spóźnienie

Agencior Sienudzos został ukarany odjęciem 6 punktów za niepojawienie się na meczu
bez poinformowania o tym wcześniej organizatora

Zobacz statystyki po tym meczu

Przebieg II połowy meczu:

3:1344'Jarosław Kucharski (po podaniu Ignacio Fernandeza)
3:1446'Piotr Rytel (po podaniu Piotra Kolasy)
4:1449'Rafał Piotrowski
5:1450'Rafał Piotrowski (po podaniu Michała Kobylińskiego)
5:1553'Piotr Kolasa (po podaniu Kamila Zielińskiego)
5:1656'Wojciech Łobacz (po podaniu Piotra Rytla)
5:1762'Ignacio Fernandez (po podaniu Jacka Hołysza)
6:1764'Rafał Tarwacki (po podaniu Rafała Piotrowskiego)
6:1866'Ignacio Fernandez (po podaniu Wojciecha Łobacza)
6:1967'Ignacio Fernandez (po podaniu Piotra Kolasy)
6:2069'Piotr Kolasa (po podaniu Piotra Rytla)
6:2172'Piotr Rytel (po podaniu Wojciecha Łobacza)
6:2273'Piotr Rytel (po podaniu Jacka Hołysza)
7:2274'Rafał Tarwacki (po podaniu Jakuba Kobaka)
8:2275'Jakub Kobak
8:2376'Piotr Rytel (po podaniu Kamila Zielińskiego)
8:2477'Kamil Zieliński (po podaniu Wojciecha Łobacza)
8:2578'Kamil Zieliński (po podaniu Jarosława Kucharskiego)
9:2579'Rafał Piotrowski (po podaniu Michała Kobylińskiego)
10:2580'Jakub Kobak (po podaniu Rafała Piotrowskiego)
11:2581'Rafał Piotrowski (po podaniu Jakuba Kobaka)
11:2682'Piotr Rytel (po podaniu Piotra Kolasy)
12:2683'Rafał Piotrowski (po podaniu Jakuba Kobaka)
13:2684'Rafał Piotrowski (po podaniu Jakuba Kobaka)

Autorem relacji z meczu jest Anna Kolasa:

Wydawałoby się, że w ten szary styczniowy poranek zawodnicy Lawy wybiegną na boisko bez właściwego im animuszu, jednak szybko okazało się, że jest wręcz przeciwnie. Widać typowo zimowa aura natchnęła graczy nie tylko mentalnie, lecz również w kwestii inwencji w ubiorze, gdyż dawno na boiskach Lawy nie można było spotkać takiej orgii barw i fasonów. Na pierwszy plan wysuwał się Stefan w peruwiańskiej czapeczce a la premier; po piętach deptali mu Kadłub w pięknym zestawie składającym się z powiewającego szaliczka i czapki, Hołek w typowo zakopiańskim nakryciu głowy, Bakster wyróżniający się modnym upięciem szalika oraz Usul z niebieskim niewiadomoczym, okutanym wokół głowy, ewentualnie szyi. Na uwagę zasługiwały również getry Kucharza oraz biała przepaska Kobsona, niczym z kreskówek o przygodach Tsubasy.

Od pierwszych minut można było zauważyć, że fantazja garderobiana miała swoje odbicie w grze. Po pierwszym gwizdku wydawało się, że składy zostały ustalone przez Organizatora w sposób zrównoważony, pomimo liczebnej przewagi zielonych, gdyż pierwsze minuty przyniosły bramki z obu stron. Co ciekawe, oba gole padły po strzałach debiutantów! Miało to miejsce chyba po raz pierwszy w historii Lawy – fakt do sprawdzenia przez Organizatora – dzień ten może przejść do annałów! Jednak po chwili okazało się, że pomimo Stefana i Kuby w składzie czerwoni, nie wiedzieć czemu, opadli z sił, natomiast w zielonych jakby wstąpił duch Barcelony. Na boisku zapanowała tiki-taka i tylko szalejący w bramce czerwonych Bakster (gustowny szaliczek widać dodał mu skrzydeł) powstrzymywał cudem ataki Zielonych przeprowadzane skrzydłami. Czerwoni próbowali swoich sił z rzutu rożnego, jednak krótkie rozegranie Kuby nie przyniosło pożądanych skutków, co wywołało tylko frustrację partnerów. Po kilku minutach oczywiste stało się, że ten mecz będzie należał do zielonych. Hołek niczym Iniesta rozprowadzał piłki, siejąc popłoch w polu karnym czerwonych, a ataki pozycyjne całego zespołu sprawiały, że kibice (sztuk 2) przecierali oczy ze zdumienia. Pressing zielonych rozpoczynał się tuż za polem karnych czerwonych, a ci z kolei mieli problem nawet z wyjściem z własnej połowy. Do szczęścia zielonym brakowało tylko bramek. Ten impas przełamał Nacho, oddając piękny strzał z dystansu z lewej strony – w tej sytuacji czerwonych przed utratą bramki próbował ratować Spider, jednak interweniując głową wbił piłkę do własnej bramki.

Ofensywa zielonych trwała, piękną dwójkową akcję przeprowadził Usul z Hołkiem, niestety dośrodkowanie tego ostatniego było niecelne. Czerwoni próbowali wziąć się w garść – szybka kontra zaowocowała rzutem rożnym, jednak Kuba znów wybrał krótkie rozegranie, które przy murawie pokrytej niewielką warstwą świeżego śniegu nie mogło się skończyć niczym dobrym. Nadzieję czerwonym przywróciła jednak dwójkowa akcja Stefana z Kubą, zakończona strzałem Kuby tuż przy słupku – uderzenie to okazało się nie do obrony dla bramkarza zielonych. Dobry humor czerwonych nie trwał jednak długo, zieloni znów poczuli wiatr w żaglach (lub wszechobecnego ducha Barcy) i Kucharz podwyższył na 4:3 po pięknym rajdzie Hołka lewą stroną. Po kilku minutach powtórkę tej akcji wykonali Hołek z Nachem, co wprawiło zielonych w iście szampański nastrój, natomiast u czerwonych wywołało frustrację, która zapewne była przyczyną nieskuteczności strzałów Stefana z dystansu. Punktem zwrotnym meczu był również powrót do gry w polu Kadłuba, który po opuszczeniu bramki zielonych poczuł głód goli i niczym Suarez zaczął szaleć na skrzydłach. Po jednej z takich akcji, wykonanej lewą stroną, dośrodkował efektownie do Kucharza, który po prostu nie mógł nie wykorzystać sytuacji i podwyższył na 6:3. Na tym etapie gry w bramce zielonych królował Usul, który efektownymi paradami zatrzymywał Kobsona, Spidera i Stefana, tylko potęgując ich zniechęcenie. Festiwal gry kombinacyjnej zielonych trwał, kolejna dwójkowa akcja przyniosła podwyższenie na 7:3.

Czerwoni próbowali się podnieść, ale w polu karnym zielonych niczym Puyol poświęcał się Usul. Zieloni szybko kontrowali, lecz szybka akcja zakończyła się niecelnym strzałem Kadłuba. Gracz ten zrehabilitował się po chwili, strzelając pięknego gola po asyście debiutującego w tym meczu Kajtka i podwyższając na 8:3. Trzeba przyznać, że nowy zawodnik wniósł powiew świeżości do gry zielonych niczym Neymar, imponując prędkością, zwinnością i techniką, tak typową dla młodszych zawodników, których ostatnio niestety w Lawie coraz mniej. W tym momencie czerwoni stracili cierpliwość i rozpoczęli szaleńcze ataki, jednak trzeba przyznać, że nie był to ich szczęśliwy dzień. Pierwsza (z wielu) poprzeczka w tym meczu należała do Kuby. To co nie wychodziło czerwonym, zielonym szło jak z płatka. Kadłub efektownie sprzed połowy podał do Kajtka i po chwili było już 9:3. Co zaskakujące, w drużynie czerwonych zupełnie niewidoczny był imponujący zwykle formą Kobson – czyżby jakiś kryzys tego zawodnika? Również entuzjazm Stefana nie wystarczył. Po prostu nie był to dzień czerwonych. Festiwal błędów trwał, Kuba znów trafił w bramkę – i to dosłownie – tym razem oberwał słupek. Dla rozładowania napięcia kiksował też Nacho. Po stronie zielonych szczęścia próbował też Usul, lecz jego silny strzał z dystansu pewnie obronił Stefan. Obie drużyny próbowały kontrować, tempo meczu o dziwo nadal było wysokie, lecz brakowało bramek.

Sytuacja zmieniła się, gdy z rzutu rożnego dośrodkował Usul, Stefan niepewnie interweniował, a sytuację wykorzystał Kadłub, strzelając efektownego gola po uderzeniu z półobrotu. Stefanowi nieco puściły nerwy, gdy w kolejnej akcji Hołek wybił piłkę za linię końcową boiska po słupku (a może po rękach Stefana?), jednak zawodnicy Lawy szybko ucięli dyskusję i kontynuowali grę od bramki czerwonych. W kolejnej szybkiej akcji Nacho oddał strzał w słupek, po kontrze Kobson z Kubą znaleźli się sam na sam z bramkarzem zielonych, jednak Kobson zamiast podawać sam zakończył akcję niecelnym strzałem i wynik nadal pozostawał bez zmian, a czerwoni stracili jedną z nielicznych szans na zmniejszenie rozmiarów porażki. Drużyna ta próbowała jeszcze raz się podnieść, jednak w bramce zielonych Kajtek efektownie obronił strzał Kuby po podbramkowym zamieszaniu, zaś po chwili Spider zaliczył kolejny już w tym spotkaniu słupek. Po tym chwilowym zrywie czerwonych gra wróciła do normy, kombinacyjne rozegranie zielonych i ich inteligentne ataki skrzydłami nie przynosiły jednak bramek, a melancholijny Nacho w bramce wyraźnie się nudził. Pod koniec pierwszej połowy zieloni dołożyli jeszcze dwa gole – Kajtka po akcji indywidualnej i Kadłuba po dośrodkowaniu z lewej strony. Pierwsza połowa zakończyła się kompromitującym dla czerwonych wynikiem 3:12.

Druga połowa nie przyniosła zmiany, gdyż mecz zakończył się druzgocącą porażką czerwonych 13:26. Trzeba tutaj oddać sprawiedliwość Organizatorowi, że podczas ustalania składów nie mógł przewidzieć dyspozycji i umiejętności debiutantów. Czy w przypadku odwrotnego ich przydzielenia wynik byłby drastycznie inny? Może dowiemy się w kolejnych meczach Lawy.

0 min.
42
84

6 zdjęć (kliknij miniaturkę, aby je wyświetlić)