mecz towarzyski Diuna vs. Lawa, 4 czerwca 2017

godzina 8:00, 45+45 min.

słonecznie, temp. 22°C

zorganizowali: Hołek & Usul

12
:
12
( 5
:
7 )
rzuty ( 2
:
3 ) karne

Szkoła Podstawowa nr 264, ul. Siemieńskiego 19

dywan, 50 m x 30 m

sucha nawierzchnia

wybór składów: Hołek & Usul

KAJTEK

Kamil

Zieliński

3 bramki

2 asysty

SZYMON

Szymon

Fertacz

0 bramek

2 asysty

SEBA

Sebastian

Zacharek

0 bramek

3 asysty

MATEUSZ

Mateusz

Majewski

2 bramki

0 asyst

USUL

Piotr

Kolasa

3 bramki

3 asysty

1 samobój

HOŁEK

Jacek

Hołysz

4 bramki

1 asysta

VS

MAINAKA

Mateusz

Adamczyk

1 bramka

0 asyst

GREG

Grzegorz

Anielak

5 bramek

3 asysty

HOŁEK

Jacek

Hołysz

1 bramka

0 asyst

DAWID

Dawid

Kołodziejski

0 bramek

1 asysta

KUCHARZ

Jarosław

Kucharski

3 bramki

3 asysty

NIEZIELAN

Krzysztof

Zieliński

1 bramka

4 asysty

Przebieg I połowy meczu:

1:01'Jacek Hołysz (po podaniu Sebastiana Zacharka)
2:06'Piotr Kolasa
3:07'Mateusz Majewski (po podaniu Szymona Fertacza)
4:011'Jacek Hołysz (po podaniu Piotra Kolasy)
4:116'Grzegorz Anielak (po podaniu Jarosława Kucharskiego)
4:221'Piotr Kolasa (bramka samobójcza po zagraniu Krzysztofa Zielińskiego)
4:329'Jarosław Kucharski (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego)
4:430'Krzysztof Zieliński (po podaniu Grzegorza Anielaka)
4:531'Jarosław Kucharski (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego)
4:634'Grzegorz Anielak (po podaniu Jarosława Kucharskiego)
5:638'Piotr Kolasa (po podaniu Jacka Hołysza)
5:742'Grzegorz Anielak

Kamil Zieliński nie został ukarany za 53-minutowe spóźnienie

Agencior Sienudzos nie został ukarany za niepojawienie się na meczu
bez poinformowania o tym wcześniej organizatora

Przebieg serii rzutów karnych:
Piotr KolasaKrzysztof Zieliński
Szymon FertaczGrzegorz Anielak
Kamil ZielińskiMateusz Adamczyk
Mateusz MajewskiJarosław Kucharski
Sebastian ZacharekJacek Hołysz

Przebieg II połowy meczu:

6:753'Jacek Hołysz (po podaniu Kamila Zielińskiego)
6:860'Grzegorz Anielak (po podaniu Dawida Kołodziejskiego)
6:966'Mateusz Adamczyk (po podaniu Jarosława Kucharskiego)
7:974'Kamil Zieliński (po podaniu Szymona Fertacza)
8:975'Piotr Kolasa (po podaniu Kamila Zielińskiego)
8:1076'Jarosław Kucharski (po podaniu Grzegorza Anielaka)
8:1178'Grzegorz Anielak (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego)
9:1180'Kamil Zieliński (po podaniu Piotra Kolasy)
10:1182'Jacek Hołysz (po podaniu Piotra Kolasy)
11:1187'Kamil Zieliński (po podaniu Sebastiana Zacharka)
12:1189'Mateusz Majewski (po podaniu Sebastiana Zacharka)
12:1290'Jacek Hołysz (po podaniu Grzegorza Anielaka)

Na prośbę Usula, zamiast 36. meczu Lawy, 4 czerwca rozegrano towarzyskie (nierankingowe) spotkanie Diuna vs. Lawa. Naprzeciw siebie stanęli obecni i byli pracownicy Biura Tłumaczeń Diuna oraz zawodnicy Latoligi Warszawskiej. Ci pierwsi przed meczem skazywani byli przez bezstronnych obserwatorów na pożarcie – wieszczono wręcz, że strzelenie przez Diunę utalentowanym graczom Lawy chociaż jednego gola będzie wielkim sukcesem. Liczba miejsc była ograniczona – na boisku przy Siemieńskiego miało stawić się tylko po sześciu reprezentantów każdej drużyny. Przed pierwszym gwizdkiem okazało się jednak, że zespołu Lawy nie wzmocni zaspany Agent (teoretycznie najsłabsze ogniwo latoligowej reprezentacji), natomiast w Diunie zabraknie Kajtka – zawodnika, który jako jedyny ze zgłoszonych do udziału w tej potyczce regularnie występuje w profesjonalnych rozgrywkach piłkarskich. Wyglądało więc na to, że drużyna Diuny zostanie przez rywali zmiażdżona.

Ku zdziwieniu wszystkich, po kilkunastu minutach było jednak 4:0 dla... Diuny! Dobra passa zaczęła się od strzelonego już w 20. sekundzie meczu gola Hołka po świetnym podaniu Seby. Zaskakującym trafieniem chwilę później popisał się Usul, którego mocny lob został przez bramkarza Lawy zinterpretowany jako podanie do Hołka. Ten uchylił się jednak w ostatniej chwili i piłka wpadła do siatki tuż obok zszokowanego golkipera Lawy. Po chwili składną akcją popisali się Mateusz i grający w śliskich butach Szymon, który od pierwszych minut desperacko walczył o przyczepność z powodu nieodpowiedniego obuwia. Gdy zaś po chwili inteligentne podanie Usula wykorzystał Hołek, reprezentacja Lawy postanowiła zmienić taktykę i przestać lekceważyć rywali. Ostrą reprymendę dostał Kucharz, który na boisku pojawił się tego dnia mocno niedysponowany z powodu przegranej Juventusu w Lidze Mistrzów. Najstarszy gracz Lawy musiał regularnie uzupełniać elektrolity, co nie przekładało się jednak na jego zdolność do dobiegania do posyłanych mu przez kolegów piłek. W tej sytuacji ciężar gry wzięli na siebie Greg i Niezielan. Kucharz wziął sobie jednak ich słowa do serca i aktywnie wspomagał kolegów – nie tyle bieganiem, co celnymi podaniami i strzałami. Latoligowcy długo jednak nie mogli pokonać diunowych bramkarzy – Usul i Seba bronili wszystko, co leciało w kierunku ich bramki. Dopiero gdy miejsce między słupkami zajął Hołek, który nie słynie z bramkarskiego kunsztu, reprezentacja Lawy doszła do głosu. Czterobramkowe prowadzenie Diuny w kilkanaście minut zamieniło się w dwubrakową przewagę Lawy! A może to pojawienie się dwuosobowej grupki kibiców Diuny przy stanie 4:0 rozkojarzyło graczy wygrywającego zespołu? Tak czy siak, drużyna kapitana Usula była w tarapatach i gdyby nie niespodziewane przybycie Kajtka tuż przed przerwą, mecz mógłby zakończyć się pogromem.

Zawodnicy Lawy uznali zgodnie, że wzmocnienie zespołu Diuny wypoczętym zawodnikiem bez zdjęcia z boiska kogoś innego jest niesprawiedliwe – podjęli jednak wyzwanie (a w przerwie próbowali wzmocnić się Agentem – ten jednak wciąż spał). Obiektywnie rzecz biorąc, to właśnie dopiero w tym momencie siła obu składów wyrównała się. Wynik jednak tego nie odzwierciedlał. Kajtek długo nie mógł się odnaleźć na boisku, w końcu jednak odpalił – jego główka przedłużyła szanse Diuny na skuteczną pogoń. Od tego momentu Kajtek angażował się skutecznie w większość akcji Diuny, która miała nie tylko liczebną, ale i optyczną przewagę. Chwilę później drużyna tłumaczy nie wykorzystała kilku dogodnych sytuacji, a zniecierpliwiony takim obrotem sprawy Usul posłał nad wszystkimi mocną i wysoką piłkę do Hołka. Ten przyjął sobie futbolówkę z jednoczesnym wystawieniem i huknął z półobrotu. Był kontakt! Radość Diuny nie trwała jednak długo – Dawid podpowiedział Gregowi, że ten ma tylko trzech rywali do minięcia. Była to kluczowa dla Grega informacja, ponieważ gdyby wokół niego kręciło się czterech przeciwników, wicelider rankingu Lawy nie zdecydowałby się na drybling. Trzech diunowców minął jednak bez problemu i sfinalizował akcję celnym strzałem. Po chwili podobną akcję na drugim skrzydle przeprowadził Mainaka i Lawa wyszła na trzybramkowe prowadzenie. Diuna potrafiła jednak odpowiedzieć i w końcówce meczu brakowało jej tylko jednego trafienia do wyrównania.

Wtedy znów wydarzyło się coś niespodziewanego. Nieatakowany przez nikogo Dawid źle postawił stopę – coś chrupnęło w kostce i zawodnik padł na murawę jak rażony piorunem. Prowadzący mecz Hołek zastopował w grę w momencie, gdy jego koledzy w drużyny właśnie strzelali wyrównującą bramkę. Oba zespoły były niepocieszone – Diuna nieuznanym golem, a Lawa stratą klasowego gracza, który nie mógł dokończyć spotkania. Rozważano różne warianty wyjścia z tego impasu i ostatecznie zdecydowano się na transfer Hołka do zielonych. Co prawda istniało zagrożenie, że prezes Lawy strzeli samobója i zrekompensuje w ten sposób czerwonym nieuznanego gola, jednak ostatecznie okazało się, że taka niehonorowa pomoc nie jest potrzebna. Diunowcy sami dali radę wyrównać, a minutę przed upływem regulaminowego czasu gry wyszli nawet na prowadzenie! Latoligowcy nacierali jednak do końca, co zostało wynagrodzone wyrównującym trafieniem... Hołka. Zdradzieckie z perspektywy Diuny trafienie prezes Lawy zaliczył po kiksie Grega, któremu ze strzału wyszło podanie do niepilnowanego partnera. Zgodnie z piłkarską tradycją, strzelec gola nie świętował jednak trafienia przeciwko swojemu byłemu „klubowi” – wykonał po prostu swoją pracę.

Był więc remis! A to w Lawie oznacza konieczność rozstrzygnięcia meczu za pomocą rzutów karnych. Między słupkami stanęli Niezielan (na zmianę z Gregiem) i Seba, którzy odznaczali się najlepszymi warunkami fizycznymi w swoich drużynach. Po czterech kolejkach było 2:2 i gdy swoją próbę zmarnował Seba, losy wyniku były w nogach Hołka. Ten dobił Diunę mocnym strzałem i to drużyna Latoligi Warszawskiej wróciła z tarczą! Kibicom Diuny pozostało skandowanie hasła „zdrajca!”. Obu drużynom należą się natomiast brawa za ciekawy, wyrównany mecz i walkę do końca mimo towarzyskiego charakteru potyczki.

0 min.
45
90

12 zdjęć (kliknij miniaturkę, aby je wyświetlić)