mecz nr 9 (599), 29 stycznia 2017

godzina 10:00, 32+32 min.

pochmurno, temp. -2°C

poprowadził: Wojtek

6
:
6
( 2
:
3 )
rzuty ( 4
:
3 ) karne

Szkoła Podstawowa nr 264, ul. Siemieńskiego 19

dywan, 50 m x 30 m

nawierzchnia pokryta śniegiem

wybór składów: Kadłub vs. Greg

SIBĄ

Szymon

Wójtowicz

2 bramki

1 asysta

KADŁUB

Piotr

Rytel

2 bramki

1 asysta

MATEUSZ

Mateusz

Majewski

1 bramka

2 asysty

1 samobój

WOJTEK

Wojciech

Łobacz

0 bramek

2 asysty

VS

GREG

Grzegorz

Anielak

2 bramki

1 asysta

KUCHARZ

Jarosław

Kucharski

1 bramka

1 asysta

1 samobój

BART

Bartłomiej

Roch

1 bramka

2 asysty

NIEZIELAN

Krzysztof

Zieliński

1 bramka

2 asysty

Przebieg I połowy meczu:

1:06'Szymon Wójtowicz (po podaniu Piotra Rytla)
2:012'Mateusz Majewski (po podaniu Szymona Wójtowicza)
2:118'Jarosław Kucharski (po podaniu Grzegorza Anielaka)
2:224'Grzegorz Anielak (po podaniu Bartłomieja Rocha)
2:330'Bartłomiej Roch (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego)
Przebieg serii rzutów karnych:
Piotr RytelKrzysztof Zieliński
Mateusz MajewskiGrzegorz Anielak
Szymon WójtowiczJarosław Kucharski
Wojciech ŁobaczBartłomiej Roch
Piotr RytelKrzysztof Zieliński

Zobacz statystyki po tym meczu

Przebieg II połowy meczu:

3:337'Jarosław Kucharski (bramka samobójcza po zagraniu Wojciecha Łobacza)
4:342'Szymon Wójtowicz (po podaniu Wojciecha Łobacza)
4:447'Mateusz Majewski (bramka samobójcza po zagraniu Jarosława Kucharskiego)
4:552'Krzysztof Zieliński (po podaniu Bartłomieja Rocha)
5:557'Piotr Rytel (po podaniu Mateusza Majewskiego)
6:562'Piotr Rytel (po podaniu Mateusza Majewskiego)
6:664'Grzegorz Anielak (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego)

Autorem relacji z meczu jest Wojciech Łobacz:

Zapowiadało się, że drugi mecz rozegra tylko sześciu zawodników. Jednakże Gregowi udało się nakłonić Kadłuba do pozostania na boisku, on natomiast namówił Mateusza (narzekającego na brak sił). Głównie z tego powodu (niepotwierdzona informacja), iż zapewniał mu podwózkę w dość promocyjnej cenie, która jednak z powodu poufności umów handlowych nie zostanie upubliczniona. Greg natomiast przekonał Kadłuba tym, że w przypadku nieobecności aktualnego lidera istniała realna groźba, iż liderem stanie się właśnie Greg. Piotr R. nie chciał ryzykować.

Pewna bramka wywołała wiele kontrowersji (łatwo zgadnąć u którego zawodnika), dlatego w niniejszym paragrafie zostaje przedstawiona interpretacja sytuacji. W przypadku braku zgody należy złożyć protest (najlepiej) w formie pisemnej do wyższej instytucji odwoławczej tj. Ojca Organizatora. Sytuacja: Kucharz z dość ostrego kąta oddał strzał na bramkę, a piłka odbiła się od nóg Mateusza i wpadła do bramki. Pytanie: Gol czy samobój? Prowadzący spotkanie uważał, że piłka nie wpadłaby do bramki, natomiast zawodnik podający do Kucharza twierdził inaczej. Zapytany o całą sytuację Mateusz powiedział, że piłka odbiłaby się od drugiego słupka i wpadłaby do bramki, zatem byłby gol, więc to nie może być samobój. Jednakże w tym momencie należy przypomnieć sobie latoligowe definicje używane przez O.O. tj. samobój jest wtedy, gdy piłka nie leci w światło bramki, a po kontakcie z zawodnikiem wpadnie do niej. I tutaj sprawa się rozwiązuje, gdyż jak wiadomo strzał w słupek lub poprzeczkę jest strzałem niecelnym. Taka interpratacja wpisuje się też w generalnie obserwowane podejście O.O. do swojaków czyli: jak się da, to wpisuj ludziom samobóje.

Konflikt Kadłuba z Baksterem wydaje się trwać dalej. Żadne, absolutnie żadne podanie Kadłuba tej niedzieli nie dotarło do Bakstera.

Mecz był bardzo zacięty, a drużyny grały wedle odmiennych założeń taktycznych. Zieloni bronili się, grając strefą, której porządku pilnował, przywołując do porządku partnerów, Niezielan. Natomiast Czerwoni skupili się bardziej na kryciu każdy swego. Nie udało się ustalić wyższości jednej strategii na drugą, gdyż spotkanie zakończyło się remisem. W karnych lepsi okazali się Czerwoni. Kluczowego karnego strzelił kapitan – Kadłub. Niezielan był blisko obronienia, aczkolwiek można odnieść wrażenie, że wcale później tego nie żałował, gdyż obrona równałaby się spotkaniem jego twarzy z potężną bombą aktualnego mistrza.

Po meczu szczególnie niepocieszony był Greg, który jako ambitny zawodnik wymagał od siebie więcej. Pozostaje czekać na normalne warunki gry, gdzie na wynik meczu w mniejszym stopniu będzie wpływał przypadek.


Pomeczowy wywiad z Mateuszem:

W poprzednim sezonie kontuzja uniemożliwiała Panu obrony tytułu Obrońcy Sezonu. Jak w tym roku widzi Pan swoją walkę o odzyskanie tytułu i kim będą Pana główni rywale?
Tak, to prawda, pracowałem cały sezon na ten tytuł, ale niefortunna interwencja po strzale Arka sprawiła, że leczyłem kolano domowymi sposobami przez parę miesięcy. Co ciekawe, Arka nie widziałem już jakiś czas. Przypadek? Tak czy inaczej w tym sezonie zaczynam ostro, bo po raz pierwszy od początku sezonu, w zimę. Mam bardzo dobre przeczucia co do 2017 roku, będę bronił, rozgrywał, asystował i czasem strzelał – jak piłka nie zejdzie mi z nogi. Mam nadzieję, że w tym sezonie koledzy docenią mój wkład w drużynę! Jeśli chodzi o rywali, to obstawiałbym Mainakę. Ma prawdziwą smykałkę do gry obronnej, a przede wszystkim lubi tę pozycję, co postanowił mi kiedyś wyznać.
Nie chciał Pan rozgrywać drugiego spotkania ze względu na zmęczenie. Jednak na boisku nie było widać braków sił. Jak z tym było naprawdę?
Sam byłem bardzo zdziwiony takim obrotem spraw, był on naprawdę nieoczekiwany nawet dla mnie. Myślę, że śnieg spowolnił przeciwników, co pozwoliło mi mądrzej rozłożyć siły i udało się wygrać i nie wypluć płuc. A dlaczego nie chciałem grać? Z szacunku do kolegów, bo nauczony doświadczeniem w drugich meczach wiem, że więcej czasu w ich trakcie próbuję złapać oddech, niż przyczynić się do sukcesu drużyny. Patrząc jednak na końcowy wynik, cieszę się, że się dałem namówić.
Co Pana zdaniem jest kluczowe dla zwycięstwa drużyny na latoligowych boiskach?
Praktycznie w całym swoim życiu wyznaję zasadę złotego środka, nie inaczej jest na boisku. Stojąc z tyłu, broniąc i rozgrywając, nierzadko mam sporo czasu na analizę (choć nie jestem spokrewniony z niejakim Jackiem G., mistrzem markera i tablicy) i jestem przekonany, że znam przepis na sukces. Jest to połączenie co najmniej dwóch kreatywnych graczy, co najmniej dwóch graczy usposobionych defensywnie i co najmniej dwóch łączników w środku pola, którzy nie boją się poustawiać źle usytuowanych kolegów. Ale przede wszystkim, połowa drużyny musi cechować się wysoką wytrzymałością – bez tego nawet najlepsi nie dowiozą wyniku do końca. Z tego względu staram się podsuwać Ojcu Organizatorowi pomysł na wybór drużyny, właśnie oparty na wytrzymałości graczy.
0 min.
32
64

2 zdjęcia (kliknij miniaturkę, aby je wyświetlić)