mecz nr 4, 13 lipca 2008

godzina 9:00, 2 x 40 minut

10
:
10
( 4
:
5 )
rzuty ( 2
:
3 ) karne

UCSiR, ul. Koncertowa 4

boisko B, dywan, 40m x 20m

PLUSIEK

Łukasz

Puskarczyk

4 bramki

2 asysty

MENTOR

Szymon

Markut

1 bramka

2 asysty

KNOPIQ

Błażej

Knop

1 bramka

1 asysta

HOŁEK

Jacek

Hołysz

4 bramki

3 asysty

VS

BUDZUŚ

Paweł

Budzowski

1 bramka

0 asyst

CHAPER

Michał

Chapski

0 bramek

0 asyst

GRZESIU

Grzegorz

Nowaczek

8 bramek

0 asyst

PEPE

Paweł

Pokładek

1 bramka

3 asysty

1:05'Jacek Hołysz
1:16'Grzegorz Nowaczek
1:29'Grzegorz Nowaczek (po podaniu Pawła Pokładka)
1:312'Grzegorz Nowaczek
2:314'Łukasz Puskarczyk
2:417'Grzegorz Nowaczek
2:519'Grzegorz Nowaczek
3:532'Jacek Hołysz (po podaniu Szymona Markuta)
4:536'Łukasz Puskarczyk (po podaniu Szymona Markuta)
5:542'Jacek Hołysz (po podaniu Błażeja Knopa)
5:643'Paweł Pokładek
5:745'Grzegorz Nowaczek (po podaniu Pawła Pokładka)
6:753'Błażej Knop (po podaniu Jacka Hołysza)
6:865'Grzegorz Nowaczek (po podaniu Pawła Pokładka)
7:871'Łukasz Puskarczyk (po podaniu Jacka Hołysza)
8:873'Jacek Hołysz (po podaniu Łukasza Puskarczyka)
8:975'Paweł Budzowski
9:976'Szymon Markut (po podaniu Łukasza Puskarczyka)
9:1078'Grzegorz Nowaczek
10:1079'Łukasz Puskarczyk (po podaniu Jacka Hołysza)
Przebieg serii rzutów karnych:
Szymon MarkutGrzegorz Nowaczek
Łukasz PuskarczykMichał Chapski
Błażej KnopPaweł Budzowski
Jacek HołyszPaweł Pokładek
Szymon MarkutGrzegorz Nowaczek
Łukasz PuskarczykMichał Chapski
Błażej KnopPaweł Budzowski
Jacek HołyszPaweł Pokładek
Szymon MarkutGrzegorz Nowaczek

Michał Chapski został ukarany odjęciem 1 punktu za spóźnienie przekraczające 15 minut

Przerwa w rozgrywkach Lawy trwała 3 tygodnie i wydawało się, że bez trudu uda się skompletować skład głodnych piłki nożnej zawodników. Tymczasem wielu graczy wyjechało z Warszawy i niewiele brakowało, a mecz w ogóle by się nie odbył. Sytuację uratowało powołanie w ostatniej chwili Knopika, który decyzję o udziale w spotkaniu podjął o... drugiej w nocy. Mała liczba zawodników nie była jedynym problemem, plany rozegrania czwartego meczu w sezonie próbowała pokrzyżować również pogoda. Deszczowy lipiec dał się w znaki również w niedzielę i gdy zawodnicy zjawili się na boisku, z nieba wciąż trochę kropiło. Potem jednak wypogodziło się tak bardzo, że w drugiej połowie spotkania większość zawodników umierała z pragnienia i tylko nieliczni zdecydowali się grać do końca w koszulkach. Mecz został rozegrany na boisku B, czyli zapasowym — boisko główne było zajęte. Organizator meczu obawiał się, że on i jego koledzy będą mieli problemy z przyczepnością podłoża, ponieważ poprzedni mecz na „dywanie” obfitował w liczne upadki. Na szczęście okazało się, że padający od kilku dni deszcz wypłukał z boiska piasek będący przyczyną poślizgów w drugim meczu Lawy.

Nikt jednak nie narzekał na warunki, bo tego dnia na Koncertowej zjawiło się ośmiu zawodników mających przed sobą jeden cel — zwycięstwo. I dlatego trudno było poznać, że aż sześciu graczy miało tego dnia za sobą zaledwie po 3–5 godzin snu. Każdy biegał i walczył, angażując wszystkie siły i umiejętności. Podejście to sprawiło, że obecna na trybunach narzeczona Budzusia była świadkiem prawdopodobnie najlepszego meczu sezonu. Starły się ze sobą drużyny o całkowicie odmiennych obliczach i taktyce. Drużyna Grzesia opierała grę na jego świetnym wyszkoleniu technicznym — niewielu zawodników potrafi bowiem w jednej akcji minąć trzech obrońców i pokonać bramkarza (17. minuta meczu). Wśród rywali nie było zdecydowanego lidera, wszyscy zawodnicy grali prawie na identycznym poziomie. Ciężar rozgrywania brał na siebie najczęściej Mentor, któremu wyraźnie pasuje rola „architekta”. Trudno jednak mówić, że jego koledzy byli jedynie „wykonawcami”, gdyż tego dnia każdy z nich wnosił sporo do gry swego zespołu. Po przeciwnej stronie partnerami Grzesia byli zawodnicy, którzy braki piłkarskie umiejętnie nadrabiali ambicją. Na tym polu szczególnie dobrze radził sobie Pepe. Krytyka należy się za to Chaperowi, który dwukrotnie spudłował, mając przed sobą pustą bramkę...

Starcie obu zespołów szczególnych emocji dostarczyło w końcówce, w której przegrywającej przez większość meczu drużynie Hołka udało się doprowadzić do wyrównania. Hołek rozgrywał tego dnia bardzo przyzwoite zawody, a jego akcje z występującym gościnnie w Warszawie Pluśkiem były nawiązaniem do formy obu zawodników z sezonu 2005 Latoligi. To właśnie po akcji tych kolegów ze szkolnej ławki tuż przed końcowym gwizdkiem padł gol decydujący o rozegraniu serii rzutów karnych. Ta miała natomiast dwóch innych bohaterów — bramkarzy. Grzesiu i Mentor pokazali kilka pięknych parad i dopiero jeden z ich bezpośrednich pojedynków wyłonił zwycięzców tego pięknego spotkania.

regulamin kar | inne sezony: 2009, 2010, 2011, 2012