mecz nr 8, 17 sierpnia 2008

godzina 10:30, 2 x 30 minut

11
:
21
( 6
:
9 )

UCSiR, ul. Koncertowa 4

boisko B, dywan, 40m x 20m

PEPE

Paweł

Pokładek

3 bramki

2 asysty

HOŁEK

Jacek

Hołysz

3 bramki

4 asysty

GROCHO

Przemysław

Grochola

5 bramek

2 asysty

VS

WALKMAN

Paweł

Łokaj

5 bramek

7 asyst

KADŁUB

Piotr

Rytel

11 bramek

5 asyst

SZADI

Łukasz

Szadorski

5 bramek

3 asysty

0:12'Paweł Łokaj
1:13'Jacek Hołysz
1:25'Piotr Rytel (po podaniu Pawła Łokaja)
1:37'Paweł Łokaj (po podaniu Piotra Rytla)
1:48'Piotr Rytel (po podaniu Łukasza Szadorskiego)
1:510'Łukasz Szadorski (po podaniu Piotra Rytla)
2:511'Przemysław Grochola (po podaniu Jacka Hołysza)
2:614'Piotr Rytel (po podaniu Pawła Łokaja)
3:616'Jacek Hołysz
4:617'Przemysław Grochola (po podaniu Pawła Pokładka)
5:619'Przemysław Grochola (po podaniu Jacka Hołysza)
5:722'Piotr Rytel
5:823'Piotr Rytel (po podaniu Pawła Łokaja)
5:925'Łukasz Szadorski (po podaniu Pawła Łokaja)
6:929'Paweł Pokładek
6:1032'Łukasz Szadorski (po podaniu Piotra Rytla)
7:1034'Przemysław Grochola (po podaniu Jacka Hołysza)
7:1136'Piotr Rytel
7:1238'Piotr Rytel
8:1239'Paweł Pokładek (po podaniu Jacka Hołysza)
9:1242'Paweł Pokładek (po podaniu Przemysława Grocholi)
9:1346'Paweł Łokaj (po podaniu Łukasza Szadorskiego)
9:1448'Paweł Łokaj (po podaniu Piotra Rytla)
9:1550'Paweł Łokaj (po podaniu Piotra Rytla)
9:1651'Piotr Rytel (po podaniu Pawła Łokaja)
9:1753'Łukasz Szadorski (po podaniu Pawła Łokaja)
9:1854'Piotr Rytel
9:1955'Piotr Rytel (po podaniu Łukasza Szadorskiego)
10:1957'Przemysław Grochola (po podaniu Pawła Pokładka)
11:1958'Jacek Hołysz (po podaniu Przemysława Grocholi)
11:2060'Piotr Rytel
11:2160'Łukasz Szadorski (po podaniu Pawła Łokaja)

Ponieważ 17 sierpnia pogoda do gry w piłkę nożną była idealna (niska temperatura, rześkie powietrze po kilkudniowych opadach), a zawodnicy spędzili na boisku jedynie 60 minut, zapadła decyzja o rozegraniu kolejnego meczu. Szadi i Walkman narzekali co prawda na urazy, ale zdawali sobie sprawę, że ten mecz jest wyśmienitą szansą do podreperowania statystyk. W końcu o wiele łatwiej przedrzeć się przez szyki obronne dwóch przeciwników, niż np. pięciu tak jak w meczu przed tygodniem. Składy zostały nieznacznie zmienione — Grocho i Kadłub zamienili się drużynami.

Po tej drobnej zmianie drużyna Hołka przegrywała już 1:5 w dziesiątej minucie. Wszyscy spodziewali się więc pogromu. Przegrywający zespół nie zamierzał jednak tanio sprzedawać skóry i kilka minut później tracił do rywali już tylko jedną bramkę. W końcówce okazało się jednak, że przeciwnicy zbyt dobrze sobie radzą, by można im było zwycięstwo odebrać. Spora w tym zasługa Szadiego, który broniąc przez całe spotkanie z powodu naciągnięcia mięśnia uda zdrowiał z każdą minutą i przez ostatni kwadrans kilkanaście razy zapuścił się w pole karne rywali. Świetnie rozgrywał Walkman, który najwyraźniej zrażony niską skutecznością swoich strzałów w pierwszej połowie postanowił wystawiać kolegom idealne piłki. Określeniem „idealne” należy również opisać strzały Kadłuba, który zaskakiwał siłą i precyzją uderzeń.

Spektakularną paradę na bramce zaliczył Hołek, który pełną poświęcenia interwencją zapobiegł utracie gola po przypadkowym strzale... jego kolegi z drużyny. Hołek zaliczył również najbardziej widowiskowy upadek, ale jego kocie ruchy pozwoliły mu wyjść z niego bez obrażeń. Jego zespół przegrał ten mecz wyraźnie, ale do końca walczył o dwucyfrowy wynik, który optycznie niwelowałby rozmiary porażki. Porównanie rezultatów obu niedzielnych spotkań pokazuje zresztą, że po ponad 100 minutach gry zawodnicy odczuwali już zmęczenie i nie byli w stanie angażować sił w grę w defensywie. Dlatego w drugim spotkaniu padło prawie dwa razy więcej goli niż w pierwszym. Przyczynił się do tego niewątpliwie strzelecki instynkt Kadłuba, który pobił tegoroczny rekord bramek zdobytych w jednym spotkaniu. Podobny rekord (tyle, że dotyczący asyst) ustanowił też Walkman, którego podania siedmiokrotnie otworzyły jego kolegom drogę do bramki przeciwników. Na formę tych graczy z pewnością wpłynęło kilka łyków cytrynowego napoju Lato, którego butelkę udało się Hołkowi przemycić do Warszawy z dalekiego Podkarpacia.

Na mecz w charakterze fotografów mieli przyjść tego dnia Maestro i Mentor. Żaden jednak się nie zjawił — do robienia zdjęć udało się natomiast zwerbować młodego kibica, który był tego dnia jedynym świadkiem wydarzeń na boisku. Po zapełnieniu karty pamięci w aparacie Hołka poprosił nawet o zezwolenie na udział w spotkaniu — uznał zapewne, że Lawa gra tak katastrofalnie słabo, iż nawet on sobie poradzi. Organizator rozgrywek był jednak nieugięty i odmówił kilkunastoletniemu chłopakowi, niszcząc być może karierę nadziei polskiej piłki nożnej...

regulamin kar | inne sezony: 2009, 2010, 2011, 2012