mecz nr 9, 8 marca 2009
godzina 12:00, 2 x 30 minut
Gimnazjum Nr 5, al. Niepodległości 27
boisko B, dywan, 30m x 20m
KRZYNIO
Krzysztof
Szczepański
1 bramka
0 asyst
WALKMAN
Paweł
Łokaj
1 bramka
1 asysta
HOŁEK
Jacek
Hołysz
1 bramka
4 asysty
ANDREW
Andrzej
Chamera
7 bramek
2 asysty
KRZYCHU
Krzysztof
Bieleń
0 bramek
1 asysta
GROCHO
Przemysław
Grochola
5 bramek
2 asysty
PIĘTAS
Artur
Piętek
0 bramek
5 asyst
NIEZIELAN
Krzysztof
Zieliński
7 bramek
2 asysty
0 | : | 1 | 13' | Przemysław Grochola (po podaniu Artura Piętka) |
1 | : | 1 | 14' | Krzysztof Szczepański (po podaniu Jacka Hołysza) |
1 | : | 2 | 16' | Krzysztof Zieliński |
1 | : | 3 | 19' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Artura Piętka) |
1 | : | 4 | 21' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Krzysztofa Bielenia) |
2 | : | 4 | 23' | Jacek Hołysz (po podaniu Andrzeja Chamery) |
2 | : | 5 | 25' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Przemysława Grocholi) |
3 | : | 5 | 28' | Andrzej Chamera |
4 | : | 5 | 30' | Andrzej Chamera |
4 | : | 6 | 31' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Artura Piętka) |
4 | : | 7 | 33' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Artura Piętka) |
4 | : | 8 | 34' | Przemysław Grochola (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
5 | : | 8 | 37' | Andrzej Chamera (po podaniu Jacka Hołysza) |
6 | : | 8 | 40' | Andrzej Chamera (po podaniu Jacka Hołysza) |
6 | : | 9 | 43' | Przemysław Grochola (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
6 | : | 10 | 47' | Przemysław Grochola |
6 | : | 11 | 48' | Przemysław Grochola (po podaniu Artura Piętka) |
7 | : | 11 | 52' | Andrzej Chamera (po podaniu Jacka Hołysza) |
8 | : | 11 | 53' | Paweł Łokaj (po podaniu Andrzeja Chamery) |
8 | : | 12 | 55' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Przemysława Grocholi) |
9 | : | 12 | 57' | Andrzej Chamera (po podaniu Pawła Łokaja) |
10 | : | 12 | 59' | Andrzej Chamera |
Michał Chapski został nagrodzony dodaniem 1 punktu za niepowiadomienie go o zmianie boiska, przez co nie mógł zagrać w meczu mimo wcześniejszej deklaracji udziału w spotkaniu |
Choć zawodnicy Lawy spędzili podczas porannego meczu prawie 100 minut na boisku, u niektórych głód piłki był wciąż tak duży, że podjęto decyzję o rozegraniu kolejnego spotkania. Udział w drugim tego dnia meczu zadeklarowało aż dziewięć osób, które postanowiły przenieść się na obiekty na Koncertowej. Na miejscu okazało się, że oba boiska są zajęte i ostatnią szansą było wypróbowanie kolejnej "miejscówki" Lawy - jednego z boisk na Niepodległości 27, koło Metra Wilanowska. To był strzał w dziesiątkę, ponieważ nikt inny nie zajął tego obiektu.
Tym razem czerwone narzutki założyła drużyna Andrewa, Hołka, Krzynia oraz Walkmana - i przegrała. Klątwa? Nic z tych rzeczy. Rywale stanowili po prostu zgrany zespół, bowiem cała czwórka grała chwilę wcześniej w jednej drużynie na Wałbrzyskiej. Przenosiny z największego na najmniejsze boisko Lawy było szokiem dla zawodników, którzy długo nie mogli się przyzwyczaić do niezbyt dużej ilości miejsca. Z tego powodu piłka często lądowała za linią boczną, a raz trafiła na odgrodzony od boiska teren prywatny, na który dostać się można było pokonując po drodze... drut kolczasty. Zadania tego podjął się Krzychu, który zresztą sam posłał tam futbolówkę po nieudanym strzale. Po tej sytuacji zawodnicy grali już ostrożniej. A to wyszło wszystkim na dobre, bowiem taki sposób gry pozwalał poćwiczyć technikę i nie wymagał aż tak wielkiego zaangażowania fizycznego, jak w poprzednim spotkaniu. Z każdą minutą gracze słabli, niektórych łapały nawet skurcze - nic dziwnego, skoro przyszło im tego dnia biegać za piłką przez 160 minut!
Najlepiej z takich warunkach czuli się oczywiście ci zawodnicy, którzy dysponują najlepszym przygotowaniem technicznym. Andrew, Niezielan i Grocho rządzili na boisku. Pozostali zawodnicy również nie zawiedli - Walkman w końcu zaliczył gola i asystę, swoją grę poprawił w stosunku do poprzedniego spotkania Hołek, Krzynio fenomenalnie spisywał się na bramce, a Piętas potwierdził swoją wartość dla drużyny pracując ciężko w obronie i serwując kolegom wyborne podania.
Tego spotkania nie będzie za to dobrze wspominal Chaper. Po zgłoszeniu chęci zagrania w meczu odwiózł do domu Bladego, a gdy przybył na Koncertową, jego koledzy rozpoczynali już mecz na Niepodległości. Próby skontaktowania się z Hołkiem, który zwyczajnie o Chaperze zapomniał, spełzły na niczym. Jako zadośćuczynienie organizator dodał graczowi jeden punkt do rankingu.