mecz nr 39, 6 września 2009

godzina 10:15, 2 x 30 minut

22
:
18
( 6
:
7 )

III Ogród Jordanowski, ul. Wawelska 3

boisko A, sztuczna trawa, 60m x 40m

ZIĘCIU

Marcin

Zięcina

2 bramki

1 asysta

UOLES

Michał

Oleś

7 bramek

3 asysty

GRZESIU

Grzegorz

Nowaczek

8 bramek

10 asyst

HOŁEK

Jacek

Hołysz

5 bramek

3 asysty

1 samobój

VS

KRZYCHU

Krzysztof

Bieleń

3 bramki

2 asysty

ANDREW

Andrzej

Chamera

7 bramek

3 asysty

WALKMAN

Paweł

Łokaj

1 bramka

2 asysty

NIEZIELAN

Krzysztof

Zieliński

6 bramek

3 asysty

0:11'Krzysztof Zieliński
0:22'Andrzej Chamera
1:23'Grzegorz Nowaczek
1:35'Andrzej Chamera (po podaniu Krzysztofa Bielenia)
1:46'Paweł Łokaj
1:57'Krzysztof Zieliński (po podaniu Andrzeja Chamery)
1:614'Krzysztof Zieliński (po podaniu Andrzeja Chamery)
2:618'Marcin Zięcina (po podaniu Grzegorza Nowaczka)
3:623'Grzegorz Nowaczek (po podaniu Michała Olesia)
4:624'Michał Oleś (po podaniu Grzegorza Nowaczka)
4:726'Krzysztof Bieleń (po podaniu Pawła Łokaja)
5:727'Grzegorz Nowaczek (po podaniu Jacka Hołysza)
6:730'Michał Oleś (po podaniu Grzegorza Nowaczka)
7:731'Jacek Hołysz (po podaniu Marcina Zięciny)
7:833'Krzysztof Zieliński
8:836'Jacek Hołysz (po podaniu Michała Olesia)
9:837'Michał Oleś (po podaniu Grzegorza Nowaczka)
9:939'Krzysztof Bieleń
9:1040'Andrzej Chamera (po podaniu Krzysztofa Bielenia)
9:1141'Krzysztof Bieleń
9:1242'Andrzej Chamera (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego)
10:1244'Michał Oleś (po podaniu Grzegorza Nowaczka)
10:1345'Jacek Hołysz (bramka samobójcza po zagraniu Krzysztofa Zielińskiego)
11:1346'Grzegorz Nowaczek
12:1347'Michał Oleś (po podaniu Grzegorza Nowaczka)
12:1448'Krzysztof Zieliński
13:1449'Michał Oleś (po podaniu Grzegorza Nowaczka)
14:1450'Marcin Zięcina (po podaniu Grzegorza Nowaczka)
15:1451'Grzegorz Nowaczek
16:1452'Grzegorz Nowaczek
17:1453'Grzegorz Nowaczek (po podaniu Michała Olesia)
18:1454'Grzegorz Nowaczek (po podaniu Jacka Hołysza)
19:1455'Jacek Hołysz (po podaniu Grzegorza Nowaczka)
20:1456'Jacek Hołysz
20:1557'Andrzej Chamera
20:1658'Andrzej Chamera (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego)
21:1659'Jacek Hołysz (po podaniu Grzegorza Nowaczka)
21:1760'Krzysztof Zieliński (po podaniu Andrzeja Chamery)
22:1760'Michał Oleś (po podaniu Jacka Hołysza)
22:1860'Andrzej Chamera (po podaniu Pawła Łokaja)

Jeszcze nigdy nie zdarzyło się w Lawie, aby po pierwszym meczu zawodnicy chcieli grać drugi na tym samym dużym boisku - przeważnie gracze przenosili się na mniejsze obiekty zapasowe, tym razem nie mieli jednak wyjścia, małe boisko przy Wawelskiej było zajęte. Zaskoczeniem była natomiast dostępnośc dużego boiska, które normalnie jest zajęte przez pokolenie starszych, wciąż jednak imponujących umiejętnościami piłkarzy. Czyżby zmiana pokoleniowa?

Ośmiu zawodników podjęło się dość karkołomnego zadania, bowiem gra po czterech na boisku o powierzchnii 24 arów nawet podczas porannych meczów, gdy wszyscy są jeszcze wypoczęci, wymaga sporego wysiłku. A tym razem zawodnikom przyszło zmierzyć się z rywalami po ponad 90 minutach bardzo szybkiego poprzedniego spotkania. O dziwo, tempo na początku wcale nie było dużo gorsze, ale i zaskakująco rzadko padały bramki - przecież każdy spodziewał się wielu sytuacji sam na sam, tymczasem obrońcom wciąż chciało się łatać dziury w defensywie. Więcej roboty mieli z tym Grzesiu, Hołek, Uoles i Zięciu, którzy pomimo wspólnej gry w poprzednim meczu kompletnie nie radzili sobie w ataku bez Niezielana, który zasilił szeregi przeciwników. Po kwadransie było więc już 6:1 dla drużyny czerwonych i na twarzy jej lidera, Andrewa, pojawił się uśmiech. Wszystko wskazywało na to, że zawodnik po dziesięciu kolejnych przegranych spotkaniach sięgnie w końcu po laury zwycięstwa i to w imponującym stylu.

Nad ubiegłorocznym wicemistrzem ligi wisi jednak jakaś klątwa. Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że przy tak wysokim prowadzeniu lidera zespołu łapią skurcze tak intensywne, że spotkanie trzeba na chwilę przerwać? Andrew poprosił, aby kontynuować grę, ale do końca pierwszej połowy już tylko sporadycznie zapuszczał się pod bramkę rywali, którzy nie nękani atomowymi strzałami zawodnika zwietrzyli szansę na odrobienie strat. Bramkę kontaktową zdobyli tuż przed przerwą.

Po przerwie skurcze zaczęły jednak łapać i innych. Pierwszy na ziemię padł Zięciu, który tuż przed upadkiem zdołał zaliczyć asystę otwierającą wynik drugiej części meczu i pozwalającą jego drużynie wyrównać. Andrew i Zięciu cierpieli tego dnia nie pierwszy raz, w meczu rozegranym kilkadziesiąt minut wcześniej zderzyli się tak boleśnie, że zawodnicy musieli sobie przypomnieć kilka scen z serialu "Dr House", aby swoim kolegom pomóc. Łydki zaczęły też pobolewać Walkmana, który po niedawnej kontuzji kostki zgodził się wystąpić w tym meczu tylko dlatego, że bez niego spotkanie nie doszłoby do skutku.

W drugiej połowie Andrew musiał spędzić sporo czasu na bramce, na bramce długo odpoczywał też Zięciu, który pomimo bólu wykazał się kilkoma pięknymi paradami lub po prostu świetnie się ustawiał. A jego koledzy nie przejmowali się stratami, które odnieśli ponownie na poczatku drugiej połowy i przygotowywali się do ataku na gasnących kondycyjnie przeciwników. I zaatakowali. Z furią i wściekłością, ale i z polotem, szczególnie w wykonaniu Grzesia, który miał udział aż w siedmiu z ośmiu goli zdobytych w ramach jednej serii! Uoles też zamienił się w bramkostrzelną maszynę, a Hołek trafiał do siatki nawet z woleja! Z 12:14 zrobiło się 20:14. Hołek chciał dać przeciwnikom szansę i przedłużył mecz o prawie cztery minuty, ale choć umiejętności im nie brakowało, przegrali walkę z własnymi organizmami.

W przegranym zespole najlepiej fizycznie trzymał się Niezielan, jego psychikę wykończyły za to docinki trzech podpitych kibiców, którzy w ten sposób próbowali sobie zrekompensować swój smutek spowodowany brakiem możliwości wzięcia udziału w tak elitarnych rozgrywkach. Odpuścili dopiero wtedy, gdy pracownik obiektu dał im piłkę do kosza. Sport łagodzi obyczaje!

regulamin kar | inne sezony: 2008, 2010, 2011, 2012