mecz nr 12, 28 marca 2010
godzina 10:30, 2 x 25 minut
III Ogród Jordanowski, ul. Wawelska 3
boisko A, sztuczna trawa, 60m x 40m
PIĘTAS
Artur
Piętek
1 bramka
1 asysta
SPIDER
Michał
Pękała
4 bramki
0 asyst
UOLES
Michał
Oleś
1 bramka
2 asysty
NOWAK
Łukasz
Nowak
2 bramki
5 asyst
ANDREW
Andrzej
Chamera
6 bramek
2 asysty
HOŁEK
Jacek
Hołysz
1 bramka
1 asysta
CZARO
Cezary
Orzeł
5 bramek
4 asysty
KADŁUB
Piotr
Rytel
2 bramki
2 asysty
DZIOMAL
Tomasz
Szkudlarek
1 bramka
0 asyst
NIEZIELAN
Krzysztof
Zieliński
4 bramki
2 asysty
1 | : | 0 | 2' | Michał Pękała (po podaniu Michała Olesia) |
1 | : | 1 | 5' | Piotr Rytel (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
2 | : | 1 | 7' | Andrzej Chamera (po podaniu Łukasza Nowaka) |
2 | : | 2 | 9' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Cezarego Orła) |
3 | : | 2 | 11' | Andrzej Chamera |
3 | : | 3 | 14' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Piotra Rytla) |
3 | : | 4 | 17' | Cezary Orzeł (po podaniu Jacka Hołysza) |
3 | : | 5 | 18' | Tomasz Szkudlarek |
4 | : | 5 | 20' | Andrzej Chamera (po podaniu Łukasza Nowaka) |
4 | : | 6 | 21' | Cezary Orzeł |
5 | : | 6 | 22' | Andrzej Chamera |
5 | : | 7 | 25' | Cezary Orzeł |
5 | : | 8 | 27' | Cezary Orzeł (po podaniu Piotra Rytla) |
6 | : | 8 | 28' | Andrzej Chamera (po podaniu Artura Piętka) |
7 | : | 8 | 29' | Artur Piętek (po podaniu Michała Olesia) |
7 | : | 9 | 30' | Piotr Rytel |
7 | : | 10 | 32' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Cezarego Orła) |
8 | : | 10 | 33' | Andrzej Chamera |
9 | : | 10 | 34' | Michał Pękała (po podaniu Łukasza Nowaka) |
10 | : | 10 | 35' | Michał Pękała (po podaniu Łukasza Nowaka) |
11 | : | 10 | 40' | Michał Oleś |
12 | : | 10 | 43' | Łukasz Nowak (po podaniu Andrzeja Chamery) |
13 | : | 10 | 44' | Łukasz Nowak (po podaniu Andrzeja Chamery) |
14 | : | 10 | 45' | Michał Pękała (po podaniu Łukasza Nowaka) |
14 | : | 11 | 47' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Cezarego Orła) |
14 | : | 12 | 48' | Cezary Orzeł (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
14 | : | 13 | 50' | Jacek Hołysz (po podaniu Cezarego Orła) |
Po raz pierwszy od kilku tygodni Hołkowi udało się namówić wystarczającą liczbę zawodników do występu w drugim meczu. Gracze Lawy byli co prawda trochę zmęczeni bieganiem przez 100 minut podczas pierwszego spotkania, ale nie mieli wyjścia i mecz musieli rozegrać na dużym boisku przy Wawelskiej. A przynajmniej go na nim rozpocząć. Ostatnie kilkanaście minut spotkania odbyło się bowiem na malutkim asfaltowym boisku położonym po drugiej stronie ulicy Trasy Łazienkowskiej. Wszystko dlatego, że z powodu spóźnienia Andrewa pierwszy mecz tego dnia rozpoczął się z półgodzinnym poślizgiem, przez co rezerwacja boiska A w III Ogrodzie Jordanowskim skończyła się zawodnikom po kilku minutach drugiej połowy, a miejsce Lawy zajęła kolejna ekipa rozgrywająca swe mecze na tym obiekcie. Ponieważ wielu zawodnikom zależało na czasie, podjęto decyzję o nieprzenoszeniu meczu na jedno z alternatywnych boisk Lawy przy Niepodległości, Wałbrzyskiej lub Koncertowej, lecz skorzystaniu w ramach wyjątku z najbliższego boiska, niezależnie od jego stanu i wymiarów.
Przerwa w grze oraz zmiana obiektu zaskodziła zielonym, którzy prowadzili już trzema bramkami i pokazali kilka ciekawych akcji, w tym fantastyczne uderzenie Niezielana, który po wrzutce Czara huknął z woleja na bramkę Uolesa, a ten nie miał szans na wybicie podkręconej piłki. Z kolei Dziomal popisał się minięciem kilku rywali i golem zdobytym praktycznie z zerowego kąta. Na asfalcie zieloni zaczęli grać bojaźliwie w obronie i nieskutecznie w ataku, gdzie doskwierał im brak przestrzeni. Tymczasem czerwoni nie tylko błyskawicznie odrobili straty, ale wyszli na tak wysokie prowadzenie, że wydawało się, iż losy meczu są już rozstrzygnięte. Czaro, Dziomal, Hołek, Kadłub i Niezielan rzucili się jednak do szaleńczych ataków tuż przed końcowym gwizdkiem zbliżyli się do przeciwników na jedną bramkę. Czerwoni włożyli jednak wszystkie swoje siły w defensywę i przez dwie minuty doliczonego czasu nie dali sobie już strzelić żadnego gola, dzięki czemu odnieśli trochę niespodziewane zwycięstwo. Warto podkreślić, że Andrew grał na pół gwizdka, bowiem wciąż dochodził do siebie po utracie krwi płynącej z nosa po trafieniu piłką w pierwszym meczu tego dnia, zaś Nowak grał przeziębiony i słaniał się na nogach - małe boisko pozwoliło mu jednak przetrwać końcówkę i wykreować kilka najważniejszych akcji jego drużyny.