mecz nr 22, 13 czerwca 2010
godzina 8:00, 2 x 45 minut
Park im. Jana Pawła II, ul. Melodyjna
dywan, 50m x 30m
NIEZIELAN
Krzysztof
Zieliński
4 bramki
1 asysta
TOKARZ
Dawid
Tokarski
1 bramka
1 asysta
CZARO
Cezary
Orzeł
1 bramka
1 asysta
ORLIK
Marcin
Orlikowski
2 bramki
0 asyst
GRZESIU
Grzegorz
Nowaczek
2 bramki
3 asysty
1 samobój
ANDREW
Andrzej
Chamera
6 bramek
4 asysty
KAMIL
Kamil
Cywka
6 bramek
2 asysty
HOŁEK
Jacek
Hołysz
0 bramek
3 asysty
UOLES
Michał
Oleś
2 bramki
2 asysty
DZIOMAL
Tomasz
Szkudlarek
2 bramki
2 asysty
0 | : | 1 | 9' | Kamil Cywka (po podaniu Jacka Hołysza) |
0 | : | 2 | 13' | Andrzej Chamera |
0 | : | 3 | 24' | Tomasz Szkudlarek (po podaniu Kamila Cywki) |
1 | : | 3 | 25' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Grzegorza Nowaczka) |
1 | : | 4 | 28' | Michał Oleś |
1 | : | 5 | 31' | Grzegorz Nowaczek (bramka samobójcza po zagraniu Andrzeja Chamery) |
2 | : | 5 | 34' | Grzegorz Nowaczek |
3 | : | 5 | 37' | Dawid Tokarski (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
3 | : | 6 | 39' | Andrzej Chamera (po podaniu Kamila Cywki) |
3 | : | 7 | 42' | Kamil Cywka (po podaniu Andrzeja Chamery) |
4 | : | 7 | 48' | Grzegorz Nowaczek |
4 | : | 8 | 55' | Andrzej Chamera (po podaniu Tomasza Szkudlarka) |
5 | : | 8 | 58' | Marcin Orlikowski |
5 | : | 9 | 61' | Andrzej Chamera (po podaniu Michała Olesia) |
5 | : | 10 | 65' | Michał Oleś |
6 | : | 10 | 71' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Dawida Tokarskiego) |
7 | : | 10 | 74' | Marcin Orlikowski (po podaniu Grzegorza Nowaczka) |
8 | : | 10 | 76' | Cezary Orzeł |
8 | : | 11 | 81' | Andrzej Chamera (po podaniu Michała Olesia) |
9 | : | 11 | 83' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Grzegorza Nowaczka) |
9 | : | 12 | 85' | Andrzej Chamera (po podaniu Jacka Hołysza) |
9 | : | 13 | 86' | Kamil Cywka (po podaniu Andrzeja Chamery) |
10 | : | 13 | 88' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Cezarego Orła) |
10 | : | 14 | 89' | Tomasz Szkudlarek |
10 | : | 15 | 90' | Kamil Cywka (po podaniu Andrzeja Chamery) |
10 | : | 16 | 90' | Kamil Cywka (po podaniu Jacka Hołysza) |
10 | : | 17 | 90' | Kamil Cywka (po podaniu Tomasza Szkudlarka) |
Michał Oleś został ukarany odjęciem 1 punktu za 9-minutowe spóźnienie Marcin Orlikowski został ukarany odjęciem 1 punktu za pojawienie się na meczu bez uprzedniego zgłoszenia swojego udziału |
Dwudziesty drugi mecz Lawy odbył się po dwóch tygodniach przerwy w rozgrywkach. Niedzielny poranek poprzedziło kilka bardzo upalnych dni i wydawało się, że zawodnikom przyjdzie zmierzyć się z bardzo wysoką temperaturą, duchotą, a może nawet i burzą. Grzmoty i pioruny przeszły jednak nad Warszawą już w sobotni wieczór, a polarno-morskie powietrze, które napłynęło nad Polskę spowodowało spadek temperatury aż o 10 stopni. Dzięki temu warunki do gry były wręcz idealne.
Nic dziwnego, że na udział w meczu skusili się zawodnicy, którzy mieli dłuższe przerwy w grze - Niezielan nie występował od miesiąca, Dziomal od prawie dwóch, a dla Tokarza był to dopiero trzeci mecz w tym sezonie. Można było oczekiwać, że żaden z nich nie jest w optymalnej formie. Przebieg meczu pokazał jednak, że ci zawodnicy nie zapomnieli, jak się gra w piłkę.
Przez pierwsze kilka minut trwało wzajemne badanie sił, potem skład zielonych uległ wzmocnieniu w polu, gdyż miejsce między słupkami opuścił Andrew. On oraz głodny piłki Kamil i spragniony futbolu Dziomal wyprowadzili zielonych na trzybramkowe prowadzenie. W pierwszej połowie dołożyli jeszcze cztery gole, rywale odpowiedzieli tylko trzema (za to jeden z nich był niezwykłej urody - Tokarz uderzył wyprostowaną nogą z woleja po przerzuceniu piłki nad Hołkiem).
W 65 minucie czerwoni przegrywali już pięcioma bramkami, ale coraz częściej stwarzali sobie dogodne okazje do odrobienia strat. Na ich drodze stawał jednak m.in. Dziomal, któy wyśmienicie spisywał się na bramce. Jako golkiper sprawdził się również Uoles, który obronił jeden z dwóch rzutów karnych podyktowanych na rzecz czerwonych za zagrania rękami w polu karnym przez przeciwników. Monolityczna obrona zielonych zaczęła jednak w końcu pękać i pod koniec spotkania czerwoni zniwelowali straty do zaledwie dwóch oczek. Przegrywająca drużyna zwietrzyła szansę na doprowadzenie do wyrównania, ale ponieważ czas nieubłaganie mijał, czerwoni postanowili zaryzykować i rzucić do ataku wszystkie siły - pod pole karne rywali zapuszczał się nawet golkiper czerwonych, Grzesiu.
Ryzyko się jednak nie opłaciło, zieloni tylko czekali na odkrycie się przez czerwonych i gdy tylko przejmowali piłkę, wyprowadzali błyskawiczne kontrataki albo próbowali nawet strzelać z własnej połowy - sztuka ta udała się Dziomalowi. To trafienie ostatecznie podcięło skrzydła przegrywającemu zespołowi, obrońcy już nie angażowali się wystarczająco intensywnie w przerywanie akcji rywali. Z zimną krwią wykorzystał to Kamil, który po podaniach trzech kolegów zdobył prawie trzy identyczne bramki z rzędu, dodbijąc przeciwników.