mecz nr 37, 26 września 2010
godzina 8:00, 2 x 45 minut
III Ogród Jordanowski, ul. Wawelska 3
boisko A, sztuczna trawa, 60m x 40m
NIEZIELAN
Krzysztof
Zieliński
6 bramek
2 asysty
PIĘTAS
Artur
Piętek
3 bramki
3 asysty
REJCZEL
Paweł
Osterreicher
3 bramki
1 asysta
GRZESIU
Grzegorz
Nowaczek
0 bramek
6 asyst
KRZYCHU
Krzysztof
Bieleń
3 bramki
5 asyst
KAMIL
Kamil
Cywka
8 bramek
6 asyst
HOŁEK
Jacek
Hołysz
2 bramki
3 asysty
LEGEE
Michał
Legumina
9 bramek
6 asyst
DŁUGI
Artur
Małek
1 bramka
0 asyst
1 | : | 0 | 3' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Artura Piętka) |
1 | : | 1 | 7' | Kamil Cywka (po podaniu Michała Leguminy) |
1 | : | 2 | 9' | Michał Legumina (po podaniu Kamila Cywki) |
1 | : | 3 | 15' | Kamil Cywka (po podaniu Michała Leguminy) |
1 | : | 4 | 20' | Kamil Cywka (po podaniu Michała Leguminy) |
1 | : | 5 | 22' | Kamil Cywka (po podaniu Krzysztofa Bielenia) |
2 | : | 5 | 24' | Artur Piętek (po podaniu Grzegorza Nowaczka) |
2 | : | 6 | 28' | Jacek Hołysz (po podaniu Michała Leguminy) |
3 | : | 6 | 34' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Grzegorza Nowaczka) |
3 | : | 7 | 37' | Kamil Cywka |
3 | : | 8 | 42' | Krzysztof Bieleń (po podaniu Jacka Hołysza) |
3 | : | 9 | 48' | Jacek Hołysz (po podaniu Krzysztofa Bielenia) |
3 | : | 10 | 47' | Michał Legumina (po podaniu Kamila Cywki) |
3 | : | 11 | 53' | Michał Legumina |
3 | : | 12 | 55' | Krzysztof Bieleń |
3 | : | 13 | 56' | Kamil Cywka (po podaniu Krzysztofa Bielenia) |
4 | : | 13 | 57' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Pawła Osterreichera) |
5 | : | 13 | 59' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Artura Piętka) |
6 | : | 13 | 62' | Artur Piętek (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
6 | : | 14 | 63' | Artur Małek (po podaniu Michała Leguminy) |
7 | : | 14 | 65' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Artura Piętka) |
7 | : | 15 | 67' | Michał Legumina (po podaniu Krzysztofa Bielenia) |
7 | : | 16 | 69' | Michał Legumina (po podaniu Kamila Cywki) |
7 | : | 17 | 71' | Krzysztof Bieleń (po podaniu Kamila Cywki) |
7 | : | 18 | 73' | Michał Legumina (po podaniu Krzysztofa Bielenia) |
7 | : | 19 | 74' | Michał Legumina (po podaniu Jacka Hołysza) |
8 | : | 19 | 75' | Artur Piętek (po podaniu Grzegorza Nowaczka) |
9 | : | 19 | 79' | Paweł Osterreicher (po podaniu Grzegorza Nowaczka) |
9 | : | 20 | 82' | Michał Legumina (po podaniu Kamila Cywki) |
10 | : | 20 | 84' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Grzegorza Nowaczka) |
11 | : | 20 | 85' | Paweł Osterreicher (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
11 | : | 21 | 86' | Michał Legumina (po podaniu Kamila Cywki) |
11 | : | 22 | 87' | Kamil Cywka (po podaniu Michała Leguminy) |
11 | : | 23 | 89' | Kamil Cywka (po podaniu Jacka Hołysza) |
12 | : | 23 | 90' | Paweł Osterreicher (po podaniu Grzegorza Nowaczka) |
Artur Małek został ukarany odjęciem 1 punktu za 7-minutowe spóźnienie Cezary Orzeł został ukarany odjęciem 2 punktów za odwołanie swojego udziału w meczu |
Pierwszy jesienny mecz Lawy w sezonie 2010 przyciągnął zaskakująco niewielu zawodników - tylko dziewięciu. Głównym tego powodem były weekendowe wyjazdy; kilka osób nie pomogło się pojawić z powodu problemów zdrowotnych. Udział w spotkaniu zapowiedziało tylko dziesięć osób, a i nawet tyle nie przybyło na Wawelską w ostatnią niedzielę września, gdyż kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem o swojej nieobecności organizatora poinformował Czaro.
Kiepska frekwencja i nieparzysta liczba graczy sprawiła kłopot Hołkowi, który długo zastanawiał się nad składami. Ostatecznie postanowił, że główną siłą czteroosobowego zespołu będą wybiegany Grzesiu i bramkostrzelny Niezielan, a w pięcioosobowej drużynie - wszechstronny Kamil i ofensywny Legee. Przebieg wydarzeń na boisku bardzo szybko pokazał, że nie była to trafna decyzja. Co prawda pierwszego gola zdobyli czerwoni, a konkretnie Niezielan, który po podaniu Piętasa przebiegł w poprzek prawie całe boisko, nie robiąc sobie nic z obecności obrońców i całkowicie zaskakując strzegącego bramki zielonych Krzycha, ale w kolejnej fazie meczu zieloni całkowicie zdominowali grę, głównie za sprawą duetu Kamil-Legee.
Liderzy zielonych z łatwością pakowali piłkę bramki czerwonych. Na najwyższe obroty wkręcali się powoli (Legee na początku w ogóle nie mógł się wstrzelić między słupki i poprzeczkę), ale gdy już włączyli siódmy bieg, byli nie do zatrzymania. Gra w przewadze liczebnej pozwoliła im na zachowanie sił, co obaj zawodnicy wykorzystywali również w obronie, gdzie umiejętnie rozbijali ataki czerwonych. Reszta zielonych - Długi, Hołek i Krzychu - również zagrała dobre zawody. Ten pierwszy zdobył swojego pierwszego gola w Lawie, co uczcił okrzykiem radości, który wywołał falę uderzeniową strącającą z gałęzi drzew wszystkie wiewiórki mieszkające w okolicy. Ten drugi w końcu przestał się bać kiwek, a gdy nawet stracił piłkę, ambtinie walczył o jej odzyskanie. Ten trzeci też nie zawiódł i popisał się m.in. oryginalnym wybiciem piłki na bramce.
Trudno powiedzieć, kto zawiódł w drużynie zielonych. Z pewnością zmorą czteroosobowego zespołu była kiepska kondycja - Rejczel po kilkumiesięcznej przerwie w grze słaniał się na nogach już po kilkunastu minutach. Niezielan w pierwszej połowie zdecydowanie za rzadko wracał się do obrony - swoje winy odkupił jednak częsciowo w drugiej części meczu, w której miał udział w sześciu bramkach. Mógł ich jednak strzelić zdecydowanie więcej, ale tego dnia piłka nie siedziała mu tak dobrze jak choćby tydzień wcześniej. Najgorzej wyregulowany celownik miał jednak Grzesiu, którego pomimo fatalnej nieskuteczności można chyba uznać za najlepszego gracza czerwonych. Zawodnik przebiegł chyba największy dystans ze wszystkich lawowców, którzy pojawili się tego dnia na Wawelskiej. Odbierał piłki, dryblował, podawał kolegom, a przede wszystkim - zachęcał do bardziej ambitnej gry nawet w obliczu pewnego pogromu.
11 bramek różnicy to zdecydowanie za dużo, aby uznać ten mecz za udane spotkanie. W statystykach stracili jednak raczej tylko nieobecni. Pod nieobecność Andrewa, Czara i Uolesa - największych rywali w wyścigu do mistrzostwa - na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej umocnił się Niezielan. Na tym etapie rozgrywek żaden z zawodników pierwszej dziesiątki nie może być jednak jeszcze pewien swego miejsca w rankingu.