mecz nr 24, 5 czerwca 2011
godzina 8:00, 45+45 min.
słonecznie, temp. 24°C
UCSiR, ul. Koncertowa 4
boisko A, sportflex, 40 m x 25 m
sucha nawierzchnia
Organizacja pierwszego meczu czerwca nie była łatwa. Na smsy Hołka twierdząco odpowiedziało zaledwie pięć osób, a sam Hołek swój występ uważał za mało prawdopodobny z uwagi na poważne przeziębienie, z powodu którego spędził w łóżku poprzednie dwie doby. Jednym z winowajców niskiej frekwencji był Ryku, który postanowił się w ten weekend ożenić i na swój ślub zaprosił wielu kolegów z Lawy. Hołkowi bardzo zależało jednak na tym, aby spotkanie doszło do skutku - wysłał kolejną porcję smsów do osób, które nie odpowiedziały w pierwszym rzucie, a dodatkowo poprosił zawodników, ktorzy zgłosili swój udział, aby poszukali chętnych do debiutu w Lawie. W ten sposób udało się zwerbować aż trzy osoby - Kołodziej i Światu zgłosili się sami, a Nowak powołał Kołka. Mecz, który miał się odbyć na boisku przy Melodyjnej (Wawelskiej nie udało się zarezerwować na pierwszą czerwcową niedzielę), został przeniesiony na Koncertową.
Nowak przedstawił Kołka jako gracza o potencjale podobnym do Legiego. Hołek oparł więc składy na parach Niezielan/Legee i Nowak/Kołek, licząc na wyrównany pojedynek. I rzeczywiście, to właśnie ta czwórka graczy grała pierwsze skrzypce w tym spotkaniu. Pozostali zawodnicy w mniejszym stopniu wpływali na siłę ofensywną swoich drużyn.
Czerwoni mieli utrudnione zadanie - czekało ich 90 minut gry w liczebnym osłabieniu, na dodatek w ciężkich warunkach, gdyż był to najcieplejszy lawowy poranek w sezonie 2011. To oni wyszli jednak na prowadzenie jako pierwsi, a później skutecznie się bronili. Zieloni liczyli na to, że ich rywale opadną z sił w drugiej połowie. Tymczasem osłabienie kondycji zanotował tylko Kołodziej, za to jego koledzy z łatwością mijali przeciwników i rozbrajali ich defensywne zasieki. Hołek słaniał się na nogach i rzadko przekraczał środkową linię boiska, Szadi uderzał niecelnie, mylili się też dość często Legee i Niezielan, którzy w zasadzie byli skazani tylko na swoje dwójkowe akcje. Zieloni grali kiepsko w obronie - wiele razy pozwalali np. Nowakowi oddawać skuteczne strzały mimo potrójnej asekuracji. Najładniejszego gola zdobył niesamowicie skuteczny tego dnia Kołek, który przerzucił z bliska piłkę nad bramkarzem rywali.