mecz nr 35, 12 sierpnia 2012
godzina 8:00, 42+45 min.
pochmurno, temp. 17°C
III Ogród Jordanowski, ul. Wawelska 3
boisko A, sztuczna trawa, 60 m x 40 m
sucha nawierzchnia
Idzie jesień. Przynajmniej pod względem pogody, gdyż drugi mecz sierpnia zawodnicy Lawy rozpoczęli w dość niskiej temperaturze. Organizator przygotował jednak dla graczy niespodziankę, która rozgrzała ich nieco w drugiej połowie. Mecz rozpocząłby się prawie punktualnie, gdyby nie kolejne z rzędu spóźnienie Andrewa. Uśpiony wysoką przewagą nad rywalami dotychczasowy lider rankingu zebrał ostatnio tyle punktów karnych, że jego ewentualne mistrzostwo sezonu stanęło pod znakiem zapytania. Sporą niespodzianką był powrót do rozgrywek Chapera, weterana rozgrywek, który w 2008 roku zajął drugie miejsce pod względem liczby zagranych meczów.
Udział w meczu zapowiedziało dwunastu graczy, ale Piętas nie przybył na spotkanie z powodu gigantycznych problemów żołądkowych. W tej sytuacji Hołek złożył drużynę zielonych ze świetnych zawodników, natomiast czerwoni mogli liczyć na grę w przewadze liczebnej, mimo mniejszej ilość klasowych graczy w składzie. Początek zdecydowanie lepiej wypadł dla zielonych, którzy szybko zaaplikowali rywalom trzy gole. Pierwsze dwa strzelił Kuba, który tego dnia dawał z siebie wszystko, gdyż jego walkę o fotel lidera obserwowała z trybun jego żona. Czerwoni ocknęli się z początkowego szoku i nawiązali bramkowy kontakt, ale wtedy kontuzji nabawił się Zimek. Musiał zająć miejsce między słupkami, a po chwili całkowicie opuścić boisko. Dla czerwonych był to wyrok, na zwycięstwo nie mieli już co liczyć. Mogli jedynie grać o honor.
Wynik z pierwszej połowy i przebieg początku drugiej części meczu dawał czerwonym nadzieję na zachowanie twarzy, ale potem zieloni dominowali już zdecydowanie. Bezlitośnie wykorzystywali błędy zespołu rywali, a w szczególności nienajlepszą formę Kadłuba i Chapera na bramce, którzy w kilku sytuacjach mogli się lepiej zachować. Gdy przewaga zielonych urosła do siedmiu oczek, na boisku pojawiły się czirliderki. Gracze Lawy nie mogli uwierzyć własnym oczom i nagrodzili dziewczyny brawami, a te odwzajemniły się gorącym dopingiem. Widok srebrnych pomponów podziałał mobilizująco na czerwonych, którzy postraszyli rywali trzema golami z rzędu. Im jednak bardziej śmiałe były ataki przegrywającej drużyny, tym mniejsza jej dbałość o defensywę. Zieloni tylko czyhali na przejęcie futbolówki i ruszali z błyskawicznymi kontrami, wykorzystując swoje sprinterskie talenty. W końcówce meczu nie pozostawli czerwonym złudzeń.
Mimo dobrej postawy Andrewa i jego świetnych statystyk, dotychczasowy lider (zajmujący to miejsce przez ostatnie 15 tygodni) musiał po tym meczu oddać prowadzenie na rzecz Kuby, który również zanotował bardzo dobry występ. Zapowiada się pasjonująca walka o złoty medal!
kliknij miniaturkę (YouTube HD) lub pobierz plik