mecz nr 79 (397), 21 grudnia 2014
godzina 8:00, 45+45 min.
pochmurno, temp. 3°C
Szkoła Podstawowa nr 264, ul. Siemieńskiego 19
dywan, 50 m x 30 m
mokra nawierzchnia
Zgodnie z lawową tradycją ostatnia niedziela przed świętami Bożego Narodzenia to ostatnia okazja do rozegrania latoligowych meczów. Pożegnanie z tym sezonem postanowiło zaliczyć równo dziesięciu graczy, z których żaden nie zawiódł i wszyscy w komplecie stawili się na boisku. Hołek nie miał problemów z wybraniem składów, bowiem w ostatnich tygodniach wszyscy uczestnicy tego meczu prezentowali stałą formę. Będący w szczytowej formie Stefan dostał do pomocy w ataku jedynie Kubę, ponieważ dodanie do jego drużyny dalszych napastników zakończyłoby się dla rywali pogromem. Kuba planował co prawda wcześniejszy wyjazd z Warszawy, ale na wszelki wypadek przybył na mecz, by nie stracić w ostatniej chwili szans na mistrzostwo. Na zagraniu w tym spotkaniu zależało również Legiemu, który po trzech godzinach snu przybył na spotkanie prosto z Ciechocinka. W poprzednim sezonie odpuszczenie ostatniego meczu skończyło się dla Legiego utratą miejsca na podium, tym razem zawodnik ten wolał więc zagwarantować sobie brązowy medal osobistym stawiennictwem.
Niewyspanie Legiego przełożyło się na jego kiepską postawę na bramce – na początku meczu rywale pokonali go aż pięciokrotnie, precyzyjnie kierując piłki do siatki przy słupkach. Aż kwadrans zajęło czerwonym pozbieranie się po tej kanonadzie rywali i ustawienie szyków obronnych w sposób, który pozwalał zatrzymywać rozpędzonych Kubę i Stefana. Po chwili przegrywający zespół odrobił straty i już do końca meczu trwała zacięta walka. Zieloni (którzy w tym składzie zwykle grali w czerwonych strojach, ale Hołek postanowił na koniec sezonu nieco urozmaicić wygląd zawodników) powoli budowali na nowo swoją przewagę, czerwoni raz na jakiś czas odgryzali się, ale marnowali zbyt dużo okazji, by móc skutecznie rywalizować z przeciwnikami. Ci stawiali zresztą twarde warunki całą drużyną – Kucharz regularnie wygrywał pojedynki z Krzychem, dużo zamieszania robił Bakster, który dzięki nabraniu pewności siebie w ostatnich tygodniach mógł sobie dopisać do konta kolejny mecz ze zdobyczą bramkową. U czerwonych w bramkę rywali w ogóle nie mógł wstrzelić się Hołek, który w końcu odpuścił sobie próby pokonania bramkarzy rywali i wszystkie piłki oddawał nawet gorzej ustawionym kolegom. Do ofensywy niewiele wniósł też Kobson, który jednak przynajmniej starał się odzyskiwać piłki stracone przez jego kolegów w nieudanych atakach.
W końcówce spotkania czerwonych stać było jednak na zryw, który dał im bramkę kontaktową. Wystarczyło więc, by w doliczonym czasie gry strzelili jeszcze tylko jednego gola, by spotkanie zakończyło się remisem i serią jedenastek. Marzenia czerwonych o wygraniu po karnych zostały jednak zdruzgotane przez bajeczną kontrę Stefana i Kuby, a gdy chwilę później zieloni dołożyli kolejnego gola, mecz był już rozstrzygnięty.
Dla Stefana był to czwarty mecz z rzędu, w którym strzelił co najmniej dziesięć goli. Dla Kuby było to spotkanie, które ostatecznie zagwarantowało mu mistrzostwo. Legiemu, mimo porażki, liczne gole i asysty dały miejsce na najniższym stopniu podium. Pozostali zawodnicy, którzy nie walczyli już o konkretne cele, zdrowo sobie pobiegali za piłką. Wszyscy zaś zgodnie stanęli do pamiątkowego zdjęcia na zakończenie sezonu. Tyle tylko, że to wcale nie był ostatni jeszcze mecz…