mecz nr 50 (542), 17 lipca 2016
godzina 8:00, 42+42 min.
pochmurno, temp. 18°C
Szkoła Podstawowa nr 264, ul. Siemieńskiego 19
dywan, 50 m x 30 m
sucha nawierzchnia
Przebieg I połowy meczu: | ||||
0 | : | 1 | 7' | Paweł Burdzy (po podaniu Wojciecha Łobacza) |
1 | : | 1 | 27' | Mikołaj Milewski |
2 | : | 1 | 32' | Piotr Kolasa |
3 | : | 1 | 37' | Mikołaj Milewski (po podaniu Mateusza Majewskiego) |
Przebieg II połowy meczu: | ||||
4 | : | 1 | 52' | Mikołaj Milewski (po podaniu Piotra Kolasy) |
4 | : | 2 | 54' | Bartłomiej Roch (po podaniu Wojciecha Łobacza) |
4 | : | 3 | 57' | Wojciech Łobacz (po podaniu Kamila Olbrysia) |
5 | : | 3 | 61' | Piotr Rytel |
5 | : | 4 | 67' | Michał Kobyliński (po podaniu Michała Łobacza) |
5 | : | 5 | 71' | Jarosław Kucharski (po podaniu Michała Łobacza) |
6 | : | 5 | 75' | Piotr Rytel |
6 | : | 6 | 80' | Wojciech Łobacz (po podaniu Michała Kobylińskiego) |
7 | : | 6 | 84' | Mikołaj Milewski (po podaniu Piotra Rytla) |
8 | : | 6 | 86' | Mikołaj Milewski (po podaniu Piotra Rytla) |
Autorem relacji z meczu jest Wojciech Łobacz:
Kolejne spotkanie, którego organizację Hołek postanowił powierzyć w ręce Wojtka. Tym razem blisko było blamażu, gdyż pełniący obowiązki Ojca Organizatora obudził się dopiero o 7:15 pomimo nastawienia dwóch budzików na godzinę wyraźnie wcześniejszą. Zaspany zastępca O.O. zerwał się i chwycił za telefon, by wysłać pobudkowe smsy. W swym zaspaniu nie zorientował się, że wysłał SMS z zapytaniem o chęci gry następnego dnia, co zostało dowcipnie skwitowane przez graczy obdarzonym większym poczuciem humoru. Szybkie spakowanie latoligowych łaszków, torby O.O–a oraz innych niezbędnych rekwizytów było możliwe dzięki pomocy żony, której w tym momencie zastępca O.O. serdecznie dziękuje.
O dziwo udało się wszystkim dojechać na czas, mimo iż przed szkołą było zorganizowane jakieś spotkanie dzieci (prawdopodobnie latoligowego fanklubu) o azjatyckich korzeniach, co skutecznie zmniejszyło liczbę wolnych miejsc parkingowych. Wybór równych składów nie był prostym zadaniem i o dziwo nikt nie zgłaszał pretensji odnośnie pierwszej propozycji – rzecz warta odnotowania. Pierwsze minuty gry nie wyglądały obiecująco – niedokładne podania lądowały na autach. Czerwoni decydowali się na liczne strzały z dystansu, które siały grozę wśród mieszkańców okolicznych bloków. Zawodnicy się wstrzeliwywali i już w drugim meczu Mateusz popisał się strzałem z dystansu zakończonym bramką. Pierwszym, którym odnalazł się w chaotycznej grze był Bakster, który zakończył kanonadę Zielonych. Było to ostatnie trafienie jego drużyny w pierwszej połowie. Natomiast pierwszą bramkę Czerwonych zdobył Mikuś zabrawszy piłkę niezdarnie rozpoczynającym grę obrońcom z bramkarzem. Wtedy Mikuś ukąsił po raz pierwszy.
Następnie Usul przebijał się przez obrońców Czerwonych, a jego strzał trafił w rękę obrońcy. Decyzja – karny, choć zastępca O.O. zgłaszał wcześniejszy jego faul – trzeba przyznać, że dyskusyjny. Od tego momentu rozpoczęła się wyliczanka fauli, którą wygrali Czerwoni 3:2 tj. 3 faule Czerwonych i 2 Zielonych. Jeden ze stałych fragmentów mógł się zakończyć drugą bramką Zielonych, gdy Bart oszukał zawodników w murze i dograł do niekrytego partnera, ale ku uciesze Czerwonych piłka trafiła w słupek. W pierwszej połowie Bakster mógł strzelić kolejnego gola, ale zawodziła skuteczność. Być może nie pomagali mu jego koledzy z drużyny, którzy tłumnie podpowiadali mu krzykiem, co powinien zrobić. Trzeba jednak podkreślić, iż zawodnik ów dobrze wychodził na pozycję, walcząc z przypisaną do siebie łatką ostatniego obrońcy. W międzyczasie prowadzenie Czerwonych podwyższył Mikuś – ukąsił po raz drugi – i przy wyniku 3:1 zawodnicy rozpoczęli tradycyjny wypoczynek w przerwie meczu.
Po przerwie Mikuś ukąsił po raz trzeci i bynajmniej nie ostatni. Bardzo umiejętnie korzystał ze swoich warunków fizycznych (niczym dobry czołg) i tylko Kamilo nie ustępował mu w twardej walce. Niestety nie zdążył w ostatnich minutach, ale o tym później. Zieloni mieli swoje sytuacje, jednak słupek czy poprzeczka stawały na drodze dopisania kolejnej bramki na ich konto. Niepocieszony może czuć się Łobuz, który dwukrotnie obijał bramkę przeciwników – pytanie czy zmobilizuje to go do bardziej regularnego występowania w rozgrywkach, aby być bardziej w rytmie meczowym. Taki stan rzeczy może sugerować fakt, iż wygrane typowanie EURO 16 daje mu 125% zniżki na następny sezon. Trwają domysły czy można to rozumieć jako wypłatę w wysokości 25% składki za każdy rozegrany mecz. Dziwna sytuacja miała miejsce, gdy strzał Zielonych otarł Mikusiową rękę w polu karnym, a zawodnicy zdecydowali, że było to dyskusyjne i będą grać róg. W końcówce udało się Zielonym doprowadzić do wyrównania dzięki zachowaniu zimnej krwi przez Kobsona, który dograł swemu koledze piłkę tak, iż starczyło tylko dostawić nogę. W tym momencie był remis i zostało parę minut do końca. Zieloni spróbowali przycisnąć w końcówce, co zakończyło się groźnymi kontrami Czerwonych. Na szczęście Łobuz dwukrotnie zatrzymał rozpędzonego Usula i wynik wciąż był sprawą otwartą.
Jednakże Mikuś ukąsił po raz czwarty… Wyrzut z autu Kadłuba zamienił na bramkę, po chwili dołożył jeszcze przyjęciostrzał i przewaga zrobiła się dwubramkowa. Po chwili po złym lądowaniu Łobuz musiał dokończyć grę stojąc na bramce w jednym bucie. W końcówce udało się wyprowadzić groźną dwójkową kontrę przez Wojtka i Barta, jednak ten pierwszy zmarnował szansę na zmniejszenie strat poprzez zbyt mocne podanie. Wynik zakończył się zwycięstwem Czerwonych, do którego poprowadził ich Mikuś strzelając 5 bramek.
Dalej trwa wewnętrzne śledztwo, kto doniósł prezesowi Lawy informacje o sfingowanym trzecim spotkaniu. Zgodnie z sugestią Piotra R. poczęto również sprawdzanie powiązań Jacka H. z prezesem. "Widzieliśmy ich razem na zakupach" – powiedział nam informator z otoczenia Jacka H. –"Wyglądali jakby znali się od dziecka". W zakulisowych rozmowach pojawiają się głosy czy prezes Lawy jest wciąż w stanie dbać o uczciwość rozgrywek. Wśród potencjalnych jego następców pojawiło się nazwisko Zbigniewa Kręc*ny, który wstępnie wyraził zainteresowanie objęciem posady prezesa.
Na koniec perełka – autoryzowany wywiad z (do niedawna wiceliderem mistrzostw) Prawym, który komentuje ostatni mecz oraz odnosi się do pierwszej afery Latoligi: