mecz nr 58, 9 grudnia 2012
godzina 8:00, 36+42 min.
pochmurno, temp. -10°C
UCSiR, ul. Koncertowa 4
boisko A, sportflex, 40 m x 25 m
nawierzchnia pokryta śniegiem
1 | : | 0 | 1' | Andrzej Chamera (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
2 | : | 0 | 9' | Michał Oleś (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
3 | : | 0 | 13' | Andrzej Chamera (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
3 | : | 1 | 23' | Rafał Piotrowski (po podaniu Piotra Rytla) |
4 | : | 1 | 27' | Jarosław Kucharski (po podaniu Krzysztofa Bielenia) |
4 | : | 2 | 29' | Jakub Kobak (po podaniu Michała Kobylińskiego) |
4 | : | 3 | 33' | Jakub Kobak (po podaniu Michała Kobylińskiego) |
5 | : | 3 | 44' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Krzysztofa Bielenia) |
5 | : | 4 | 46' | Jakub Kobak (po podaniu Michała Kobylińskiego) |
6 | : | 4 | 48' | Michał Oleś (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
7 | : | 4 | 67' | Ignacio Fernandez (po podaniu Krzysztofa Bielenia) |
8 | : | 4 | 70' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Andrzeja Chamery) |
8 | : | 5 | 72' | Jakub Kobak (po podaniu Piotra Rytla) |
9 | : | 5 | 75' | Michał Oleś (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
10 | : | 5 | 76' | Andrzej Chamera (po podaniu Michała Olesia) |
Pod nieobecność Hołka mecz został poprowadzony przez Uolesa. Oto relacja zastępcy:
Zima na stałe zagościła w Warszawie, a przed graczami zaczęła malować się perspektywa nie zawsze przyjemnych meczów na śniegu. Silny mróz oddzielił ziarno od plew i na Koncertowej, etatowym boisku Lawy w zimowych miesiącach, stawiła się grupa twardzieli gotowych zostawić na boisku trochę zdrowia. Uoles oparł składy na walczących o mistrzostwo Andrewie i Kubie.
Po początkowych narzekaniach na mróz, zawodnicy szybko się rozbiegali i ujemna temperatura już nie stanowiła problemu, natomiast przyzwyczajenie się do śliskiej warstwy nieubitego śniegu było dla wszystkich zawodników nie lada wyzwaniem. Każdy gracz zaliczył przynajmniej jeden imponujący, lecz mimowolny wślizg w nieplanowanym kierunku, a momentami grą rządził przypadek. Szybciej sytuację opanowali zieloni, których szeregi zasilali starzy, lawowi wyjadacze, pamiętający większe mrozy. Czerwoni zawzięcie gonili jednak przeciwników i na przerwę schodzili z nadzieją na nawiązanie walki.
W drugiej połowie zza chmur wyszło na moment słońce i grało się całkiem przyjemnie, jednak skuteczność graczy pozostawiała wiele do życzenia. Słupków, poprzeczek i zmarnowanych setek nie było końca. Ostatecznie to solidnie broniący się i dobrze kontrujący zieloni odskoczyli na kilka bramek i tę przewagę dowieźli do końca, mimo ambitnych ataków przeciwników.