mecz nr 14, 7 kwietnia 2013
godzina 8:00, 30+30 min.
słonecznie, temp. 1°C
UCSiR, ul. Koncertowa 4
boisko A, sportflex, 40 m x 25 m
nawierzchnia pokryta śniegiem
Pod koniec marca Hołek zapewnił smsowo swoich kolegów z ligi, że powielkanocny mecz Lawy zostanie rozegrany na boisku niepokrytym śniegiem. Organizator rzucił te słowa na wiatr, bo dwa tygodnie później zima wciąż nie chciała odpuścić. Takie warunki i niedotrzymanie obietnicy przez Hołka zdenerwowały wielu zawodników, którzy przeciwko zbyt długo trwającej zimie zaprotestowali niezgłoszeniem udziału w kolejnym meczu. Wszyscy czekają na wiosnę i mecze na lepszym boisku. Czeka również Zbychu, który pojawił się na Koncertowej w roli fotografa – Hołek ustawił mu jednak aparat w zły tryb, co skutkowało prześwietleniem każdego zdjęcia.
Sześciu śmiałków (w tym powracający do gry po miesięcznej przerwie Niezielan i Nowak, który pauzował cały kwartał) zostało miło zaskoczonych słonecznym porankiem, ale miny zrzedły im, gdy zobaczyli boisko. W tym roku tak kiepskiej nawierzchni na Koncertowej jeszcze nie było – śnieg był zmrożony i nierówny, piłka wyczyniała cuda. Zapowiadał się ciężki mecz, ale zawodnicy na szczęście dali radę rozegrać przyzwoite jak na te warunki spotkanie. Hołek oparł składy na zestawieniach z poprzedniego tygodnia – w drużynie Grześka i Krzycha Kobsona zastąpił Nowak, natomiast Hołka i Kucharza zamiast Stefana do zwycięstwa miał poprowadzić Niezielan. Świetny początek mieli zieloni, którzy trzybramkowym prowadzeniem próbowali osłabić psychikę rywali. Ci jednak dali radę nawiązać kontakt i choć nieco odstawali piłkarsko od rywali, na przerwę schodzili z nadzieją na nieco lepszy wynik w drugiej połowie.
Zbytnia pewność siebie wygrywającej dotąd drużyny zielonych kosztowała ją po przerwie utratę trzech kolejnych bramek i prowadzenia. Ale czerwoni nie sięgneli po trzy punkty, bo zaczęli w idiotyczny sposób tracić bramki. Co prawda w końcówce odpowiedzieli na nie swoimi trafieniami i porządnie wystraszli rywali, ale czerwoni ostatnie minuty rozegrali po mistrzowsku - Grzesiek bronił mizerne strzały przeciwników, a współpraca Krzycha i Nowaka zapewniła im zwycięstwo.