Podczas ostatniego niedzielnego meczu maja zawodników Lawy zaskoczyła… dobra pogoda. Przez kilka poprzednich dni każdego popołudnia padał deszcz, a temperatura odczuwalna spadała momentami do zaledwie 5 stopni! Na szczęście przed spotkaniem Latoligi Warszawskiej znacznie się wypogodziło, choć spadek temperatury w porównaniu z poprzednim tygodniem był odczuwalny.

Po raz pierwszy w historii rozgrywek podczas spotkania nie było zmian na bramce – z powodu kontuzji kolana cały mecz między słupkami spędził Nacho, golkiperem drugiej drużyny był przez pełne 90 minut Hołek. Organizator po raz pierwszy od dawna popełnił błąd przy ustalaniu składów, bowiem zieloni od początku mieli problemy z ultraofensywnie usposobionymi przeciwnikami. Mimo naporu czerwonych z jak najlepszej strony chciał się pokazać Kamil, który ostatnio występował w Lawie w sezonie 2010. Na pierwsze bramki trzeba było trochę poczekać, bowiem całkiem nieźle spisywali się obaj bramkarze, choć Nacho miał zdecydowanie więcej pracy. W pewnym momencie Kuba, Legee i Stefan udokumentowali jednak przewagę swojej drużyny.

W drugiej połowie zieloni nawiązali kontakt po zaskakującym, kilkudziesięciometrowym podaniu Ryka do Miszki. Ale czerwoni rozkręcali się coraz bardziej dzięki świetnej grze Czara, Serwusa i Rutka w obronie, co pozwalało poszaleć napastnikom. Pięciobramkowa przewaga uśpiła jednak czujność prowadzącej drużyny, ponieważ zaczęła zaliczać sporo strat, a rywale coraz częściej dochodzili do sytuacji strzeleckich. O ile Hołek radził sobie z lekkimi strzałami lub piłkami uderzanymi prosto w niego, o tyle na kombinacyjne akcje rywali niewiele mógł poradzić. W rezultacie zieloni odrobili większość strat i kilka minut przed upływem regulaminowego czasu gry brakowało im tylko jednego trafienia do remisu. Mimo szans Miszki i Niezielana, przegrywający zespół nie zdobył już bramki, za to ważnego gola zdobył Legee. Organizator postanowił zakończyć mecz równo o godzinie 10.00 i doliczył aż sześć minut, ale wynik nie uległ już zmianie.

Zobacz statystyki po tym meczu