mecz nr 59, 24 listopada 2013
godzina 8:00, 49+49 min.
pochmurno, temp. 7°C
III Ogród Jordanowski, ul. Wawelska 3
boisko A, sztuczna trawa, 60 m x 40 m
mokra nawierzchnia
Gdy zawodnicy Lawy rozpoczynali 150. mecz na boisku przy Wawelskiej, w zachodniej Polsce sypał już pierwszy w tej części roku śnieg. W Warszawie wciąż było jednak cieplej niż tydzień wcześniej i mimo mżawki niektórzy gracze zdecydowali się wystąpić w krótkich spodenkach. Ostatnie mecze sezonu odbędą się już jednak prawdopodobnie przy ujemnych temperaturach, więc latoligowcy tym jubileuszowym meczem żegnali się ze swoim ulubionym obiektem.
Składy zaproponowane przez Hołka zostały skrytykowane zarówno przez czerwonych, jak i zielonych – przedstawiciele obu drużyn sugerowali, że rywale są lepsi. Organizator uznał to za zapowiedź wyrównanego meczu. Jednak przebieg pierwszego kwadransa był dla zielonych upokarzający. W kilka minut stracili trzy gole po niepotrzebnych stratach piłki przez obrońców (Bartka i Kucharza) oraz błędzie Usula na bramce. Zanim drużyna zielonych otrząsnęła się z szoku, czerwoni powiększyli swoje konto o dwa trafienia.
Ale to nie był jednostronny mecz, bo zieloni mieli spory potencjał ofensywny i mimo głupich wpadek w obronie, przez długi czas wierzyli w możliwość odrobienia strat. Szło im to powoli, bo marnowali mnóstwo świetnych okazji (dwa spektakularne kiksy zaliczył m.in. Hołek), ale mimo wszystko potrafili podnieść się z dna i na przerwę schodzili z nadzieją na zwycięstwo.
W drugiej połowie przez długi czas czerwoni utrzymywali dwubramkową przewagę, a zieloni nie byli w stanie jej zmniejszyć – najlepszą szansę zmarnowali po kontrowersyjnym karnym przestrzelonym przez Nowaka. Niesłusznie podyktowana według Stefana jedenastka tak rozjuszyła lidera rankingów, że już do końca meczu co chwilę dawał popis swoich umiejętności. Każdy błąd rywali wykorzystywał z niesamowitą precyzją, każdą dobrą piłkę zamieniał na bramkę.
Zieloni byli w stanie odpowiedzieć tylko pojedynczymi trafieniami – im bardziej zależało im na zdobyciu bramki, tym bardziej się odsłaniali i nie byli w stanie nic poradzić na szybkie kontry rywali. Czerwoni wygrali zasłużenie i w pełni zasłużyli na rozmiary tego zwycięstwa.