mecz nr 61, 1 grudnia 2013
godzina 8:00, 42+49 min.
pochmurno, temp. 3°C
III Ogród Jordanowski, ul. Wawelska 3
boisko A, sztuczna trawa, 60 m x 40 m
mokra nawierzchnia
0 | : | 1 | 3' | Zbig Obarski (po podaniu Piotra Serwatki) |
0 | : | 2 | 5' | Piotr Rytel |
0 | : | 3 | 25' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Piotra Serwatki) |
0 | : | 4 | 32' | Piotr Serwatka (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
0 | : | 5 | 35' | Zbig Obarski (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
1 | : | 5 | 38' | Jakub Kobak (po podaniu Michała Kobylińskiego) |
2 | : | 5 | 40' | Michał Legumina (po podaniu Jakuba Kobaka) |
2 | : | 6 | 45' | Piotr Rytel |
2 | : | 7 | 53' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Piotra Kolasy) |
2 | : | 8 | 59' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Jacka Hołysza) |
2 | : | 9 | 62' | Krzysztof Zieliński (po podaniu Piotra Kolasy) |
3 | : | 9 | 63' | Jakub Kobak (po podaniu Michała Leguminy) |
4 | : | 9 | 64' | Rafał Piotrowski |
5 | : | 9 | 65' | Michał Legumina (po podaniu Jakuba Kobaka) |
6 | : | 9 | 66' | Jakub Kobak |
7 | : | 9 | 68' | Michał Legumina (po podaniu Michała Kobylińskiego) |
7 | : | 10 | 70' | Piotr Kolasa (po podaniu Piotra Serwatki) |
7 | : | 11 | 71' | Piotr Serwatka |
7 | : | 12 | 73' | Jacek Hołysz (po podaniu Piotra Rytla) |
8 | : | 12 | 75' | Michał Legumina (po podaniu Rafała Piotrowskiego) |
9 | : | 12 | 78' | Michał Legumina (po podaniu Ignacio Fernandeza) |
9 | : | 13 | 80' | Jacek Hołysz (po podaniu Krzysztofa Zielińskiego) |
10 | : | 13 | 82' | Jakub Kobak |
11 | : | 13 | 90' | Michał Legumina |
Michał Kobyliński został ukarany odjęciem 1 punktu za 7-minutowe spóźnienie Ignacio Fernandez został ukarany odjęciem 2 punktów za 13-minutowe spóźnienie Michał Pękala został ukarany odjęciem 2 punktów za odwołanie swojego udziału w meczu |
Gdy w sobotę poprzedzającą pierwszy dzień grudnia zawodnicy Lawy otrzymali smsowe powołania od organizatora, byli miło zaskoczeni tym, że Hołek wciąż zaprasza ich na boisko przy Wawelskiej. Weekend był co prawda zimny, wietrzny i deszczowy, ale dzięki brakowi mrozu i śniegu ulubiony obiekt latoligowców jest wciąż udostępniany tym, których dość nieprzyjemne warunki nie zrażają do gry. Podobnie jak tydzień wcześniej, na boisku pojawiło się czternaście takich osób.
Skład czerwonych Hołek oparł na błyszczących w poprzednich meczach Stefanie i Kobsonie, których uzupełnił m.in. wracającymi po kilku tygodniach przerwy bramkostrzelnymi Kubą i Legim. Z kolei u zielonych pierwsze skrzypce mieli grać Niezielan, Serwus, Usul i Zbychu, którzy ostatnio notowali w lidze sporo porażek i pałali żądzą zemsty.
Mecz rozpoczął się od zdecydowanych ataków zielonych – agresywny presing Hołka i Niezielana dał temu duetowi trzy niezłe, choć zmarnowane sytuacje w kilkadziesiąt sekund! Potem czerwonych zaczęli przyciskać również inni gracze, co przełożyło się na pięć bramek z rzędu. Czerwoni mieli problemy z celnością podań i strzałów, marnowali sporo piłek, a pierwsze gole zdobyli dopiero tuż przed przerwą. Nienajlepsze spotkanie rozgrywał Kobson, który przed meczem spał zaledwie przez kilkadziesiąt minut, co odbiło się na jego decyzjach i precyzji. A zieloni grali dobrze nie tylko z przodu, ale i w obronie, gdzie zaskakująco dobrze odnajdywał się Kadłub.
W drugiej połowie zieloni kontynuowali swoją strzelecką passę, ale gdy osiągnęli siedmiobramkową przewagę, kontuzji doznał Zbychu. Zawodnik musiał stanąć na bramce, w której nie spisywał się już tak dobrze, jak w polu, gdzie dotrzymywał kroku szybkim rywalom. Zadania nie ułatwiali mu jednak jego koledzy, którzy zapomnieli o tym, jak groźni potrafią być napastnicy drużyny w czerwonych koszulkach i odpuścili ich krycie. Seria pięciu bramek z rzędu autorstwa tria Kuba/Legee/Stefan zmusiła zielonych do wysiłku, bo przewaga stopniała do zaledwie dwóch oczek.
Zieloni nie dali sobie odebrać zwycięstwa – dołożyli kilka bramek i kontrolowali przebieg końcówki spotkania, które zostało przedłużone przez Hołka aż o siedem minut. Z doliczonego czasu gry nie był zadowolony Zbychu, który obronił kilka strzałów rywali kontuzjowaną nogą. Na szczęście takich groźnych prób nie było wiele, bo czasem czerwonych ponosiła fantazja – na nietypowe zagrywki decydował się zwłaszcza Nacho kipiący południowoamerykańską energią.