mecz nr 67, 22 grudnia 2013
godzina 10:15, 24+24 min.
słonecznie, temp. 4°C
III Ogród Jordanowski, ul. Wawelska 3
boisko A, sztuczna trawa, 60 m x 40 m
mokra nawierzchnia
W sezonie 2013 tylko raz zdarzyło się, by na udział w drugim meczu Lawy rozgrywanym danego dnia zdecydowało się aż dwunastu zawodników – było to w styczniu, tuż po inauguracyjnym spotkaniu sezonu. Wtedy jednak na pierwszy mecz przybyło aż 20 graczy, tym razem grono to liczyło sobie 14 osób. Zrezygnowały jednak zaledwie dwie – Krzychu, który miał randkę oraz Serwus, który daje z siebie wszystko w pierwszym meczu i jeszcze nigdy nie zdecydował się zagrać drugiego spotkania, choć miał już kilkadziesiąt takich okazji. Pozostałej dwunastce żal było marnować na siedzenie w domu tak pięknego i słonecznego dnia, zupełnie niepasującego aurą do nominalnie zimowej już przecież pory roku.
Czerwoni zagrali w prawie identycznym składzie jak kilkadziesiąt minut wcześniej – do zielonych przeszedł jedynie Usul, który miał załatać dziurę po Krzychu i Serwusie. Zielonym wydawało się, że mimo tej zmiany o zwycięstwo będzie im trudno, bowiem pierwszy mecz przegrali wysoko, a stracili przecież strzelców prawie połowy swoich bramek. Okazało się jednak, że choć czerwoni rzeczywiście mieli przewagę, nie była ona tak przygniatająca, by zieloni choć na chwilę stracili nadzieję na korzystny wynik. Zawodnicy obu drużyn byli już mocno zmęczeni i każdy, najmniejszy nawet błąd mógł zakończyć się utratą bramki. Czerwoni popełniali tych błędów odrobinę mniej, dzięki czemu tuż przed przerwą wyszli na trzybramkowe prowadzenie. Zieloni grali jednak ambitnie i niezrażali się nawet drobnymi złośliwościami losu. Dobrym przykładem był rajd Hołka – w okolicy linii środkowej zawodnik odebrał piłkę rywalowi i popędził na przeciwną bramkę. Po drodze zgubił jednak zbyt luźno zawiązanego buta. Ku zaskoczeniu wszystkich w ogóle się tym nie przejął i kontynuował szaleńczą akcję, którą zakończył posłaniem piłki do siatki między nogami zszokowanego bramkarza rywali.
W drugiej połowie błysnął Legee, który wziął udział w trzech kolejnych akcjach dających zielonym upragnione wyrównanie. Czerwoni ambitnie walczyli jednak o swoje – oprócz nieźle spisującego się Stefana bardzo dobrze sprawowali się m.in. Agent i Kadłub, których forma wyraźnie wzrosła w ostatnich tygodniach. Końcówka meczu to wymiana pojedynczych ciosów, zakończona przez Hołka w momencie upływu regulaminowego czasu gry. Ostatni mecz sezonu trzeba było więc rozstrzygnąć w karnych. Czerwoni wykonywali je dużo lepiej – Nowak obronił tylko jeden strzał, na dodatek była to jedna z lepszych prób czerwonych, lecz bramkarz popisał się cudowną interwencją. Ciut lepiej spisał się jednak jego rywal, Nacho, który zatrzymał obu braci Hołyszów. Obrona nienajlepszego strzału prezesa Latoligi Warszawskiej była ostatnim kontaktem zawodnika Lawy z piłką w tym sezonie.
A był to sezon pod wieloma względami rekordowy – w aż 67 meczach wzięło udział aż 52 zawodników! Na podium może stanąć jednak tylko trzech z nich – złoty medal przypadł Stefanowi, srebro wywalczył Nowak, a na trzeciej pozycji uplasował się organizator rozgrywek, Hołek.
kliknij miniaturkę (YouTube HD) lub pobierz plik