mecz nr 7 (325), 2 lutego 2014
godzina 8:00, 40+40 min.
pochmurno, temp. -1°C
Szkoła Podstawowa nr 264, ul. Siemieńskiego 19
dywan, 50 m x 30 m
nawierzchnia pokryta śniegiem
0 | : | 1 | 4' | Ignacio Fernandez (po podaniu Jakuba Kobaka) |
1 | : | 1 | 8' | Michał Pękała |
2 | : | 1 | 12' | Michał Pękała (po podaniu Michała Kobylińskiego) |
2 | : | 2 | 16' | Jacek Hołysz (po podaniu Jakuba Kobaka) |
2 | : | 3 | 20' | Jakub Kobak (po podaniu Jacka Hołysza) |
2 | : | 4 | 24' | Jakub Kobak (po podaniu Piotra Kolasy) |
2 | : | 5 | 28' | Jakub Kobak (po podaniu Jarosława Kucharskiego) |
2 | : | 6 | 32' | Jakub Kobak (po podaniu Piotra Kolasy) |
2 | : | 7 | 36' | Piotr Kolasa (po podaniu Jakuba Kobaka) |
3 | : | 7 | 40' | Rafał Piotrowski (po podaniu Michała Pękały) |
3 | : | 8 | 42' | Ignacio Fernandez (po podaniu Jacka Hołysza) |
4 | : | 8 | 44' | Rafał Piotrowski |
4 | : | 9 | 47' | Jakub Kobak (po podaniu Piotra Kolasy) |
5 | : | 9 | 49' | Michał Kobyliński (po podaniu Jakuba Prucnala) |
5 | : | 10 | 52' | Jacek Hołysz |
6 | : | 10 | 54' | Michał Kobyliński (po podaniu Rafała Piotrowskiego) |
7 | : | 10 | 57' | Rafał Piotrowski |
8 | : | 10 | 59' | Rafał Piotrowski |
9 | : | 10 | 62' | Michał Kobyliński |
9 | : | 11 | 64' | Jakub Kobak (po podaniu Piotra Kolasy) |
9 | : | 12 | 67' | Jarosław Kucharski (po podaniu Piotra Kolasy) |
10 | : | 12 | 74' | Michał Kobyliński |
11 | : | 12 | 76' | Michał Kobyliński |
11 | : | 13 | 78' | Piotr Kolasa (po podaniu Jacka Hołysza) |
11 | : | 14 | 80' | Jarosław Kucharski |
Michał Pękała został ukarany odjęciem 1 punktu za 5-minutowe spóźnienie Jakub Prucnal został ukarany odjęciem 1 punktu za 5-minutowe spóźnienie Jakub Kobak został ukarany odjęciem 1 punktu za 8-minutowe spóźnienie Rocky Balboa został ukarany odjęciem 2 punktów za odwołanie swojego udziału w meczu Krzysztof Zieliński został ukarany odjęciem 2 punktów za odwołanie swojego udziału w meczu |
Luty przyniósł odwilż, choć dość nietypową – w meczowy poranek z nieba kropił deszcz, lecz woda błyskawicznie zamarzała na chodnikach i szybach samochodów. Opady były jednak zbyt znikome, by zamienić boisko przy Siemieńskiego w ślizgawkę – pokrywa śnieżna była jeszcze większa niż podczas poprzednich spotkań, bo przez cały tydzień dość intensywnie sypało. W siódmym meczu sezonu udział zapowiedziało jedenastu zawodników, jednak Heniek i Niezielan przedłożyli imprezowanie nad zdrowy tryb życia. Hołek chciał dać szansę debiutantom, lecz dwóch pierwszy zgłoszonych z listy nie mogło skorzystać z powołania. Dla pozostałych dziewięciu graczy oznaczało to ciężką przeprawę, bo przy tak małej liczbie zawodników brodzenie w śniegu na dość dużym przecież boisku nie było łatwym zadaniem. Hołek oparł składy drużyn na tych samych zawodnikach, którzy toczyli równy bój w poprzedni weekend. Tym razem jednak zwycięscy wtedy czerwoni mieli przed sobą trudniejsze zadanie, bo musieli grać w osłabieniu liczebnym.
Początek meczu należał jednak do nich, a konkretnie do Spidera, który szczególne wrażenie zrobił na wszystkich golem zdobytym piętą. Potem jednak do głosu doszli zieloni, u których błyszczał Kuba. Co prawda jego pierwsze próby były dość niecelne, ale gdy wyregulował celownik, zieloni odjechali czerwonym na spory dystans. Co ciekawe, na taki przebieg meczu miała wpływ nie tylko liczebna przewaga zielonych, ale i stan boiska – połowa zielonych była grząska i utrudniała ataki rywalom, połowa czerwonych była mocno ubita i pozwalała na składne, kombinacyjne akcje. Wypracowanie przewagi kosztowało jednak zielonych sporo sił i gdy obie drużyny schodziły na przerwę, wydawało się, że to czerwoni są mniej zmęczeni.
Druga połowa była dużo bardziej wyrównana. Zieloni utrzymywali przewagę, ale nie potrafili już odskoczyć przeciwnikom, bo ci na każdy zadany im cios odpowiadali własnym golem. Mogli ich strzelić więcej, ale stojący w tej części meczu na bramce Kucharz przeplatał fatalne interwencje genialnymi. Gdy jednak czerwoni zagrali w polu w najmocniejszym składzie, zaliczyli serię czterech trafień z rzędu, a katami zielonych okazali się Stefan i zmęczony już mocno Kobson, który jednak wykrzesał z siebie jeszcze trochę sił. Wydawało się, że zieloni tracą kontrolę nad przebiegiem spotkania – bramkarze nie bronili zbyt błyskotliwie, a między obrońcami dochodziło do nieporozumień. Czerwoni byli jednak już zbyt zmęczeni, by skorzystać z szansy na zwycięstwo i w końcówce dali sobie wbić kilka goli. O wygraną szczególnie walczył Usul, który pragnął utrzymać pozycję lidera rankingu. I chociaż w drugiej połowie czerwoni zdobyli więcej bramek niż rywale, zaliczka zielonych z pierwszej połowy w zupełności wystarczyła do dopisania sobie przez nich trzech punktów za wygraną.