mecz nr 27 (345), 13 kwietnia 2014
godzina 8:00, 45+45 min.
słonecznie, temp. 12°C
Orlik w Parku Polińskiego, ul. Szaserów 123
sztuczna trawa, 60 m x 32 m
sucha nawierzchnia
1 | : | 0 | 7' | Michał Pękała (po podaniu Rafała Piotrowskiego) |
1 | : | 1 | 19' | Michał Legumina (po podaniu Łukasza Nowaka) |
2 | : | 1 | 21' | Tomasz Szkudlarek (po podaniu Jakuba Kobaka) |
3 | : | 1 | 30' | Tomasz Szkudlarek (po podaniu Rafała Piotrowskiego) |
4 | : | 1 | 41' | Michał Kobyliński (po podaniu Tomasza Szkudlarka) |
5 | : | 1 | 43' | Michał Pękała |
5 | : | 2 | 44' | Piotr Rytel (po podaniu Michała Leguminy) |
5 | : | 3 | 45' | Andrzej Jaczewski (po podaniu Piotra Rytla) |
5 | : | 4 | 47' | Dominik Wrzosek (po podaniu Michała Leguminy) |
6 | : | 4 | 49' | Jakub Kobak (po podaniu Michała Pękali) |
6 | : | 5 | 51' | Andrzej Jaczewski (po podaniu Michała Leguminy) |
7 | : | 5 | 54' | Rafał Piotrowski |
7 | : | 6 | 57' | Łukasz Nowak (po podaniu Michała Leguminy) |
8 | : | 6 | 62' | Rafał Piotrowski (po podaniu Piotra Kolasy) |
8 | : | 7 | 65' | Michał Legumina (po podaniu Jacka Hołysza) |
8 | : | 8 | 72' | Michał Legumina (po podaniu Jarosława Kucharskiego) |
8 | : | 9 | 78' | Piotr Rytel (po podaniu Michała Leguminy) |
8 | : | 10 | 79' | Andrzej Jaczewski (po podaniu Michała Leguminy) |
8 | : | 11 | 81' | Michał Legumina (po podaniu Łukasza Nowaka) |
8 | : | 12 | 83' | Michał Legumina (po podaniu Krzysztofa Bielenia) |
9 | : | 12 | 85' | Piotr Kolasa (po podaniu Jakuba Kobaka) |
9 | : | 13 | 86' | Michał Legumina (po podaniu Łukasza Nowaka) |
10 | : | 13 | 88' | Tomasz Szkudlarek (po podaniu Michała Pękały) |
11 | : | 13 | 90' | Piotr Kolasa |
Michał Pękała został ukarany odjęciem 1 punktu za 7-minutowe spóźnienie Andrzej Jaczewski został ukarany odjęciem 1 punktu za 8-minutowe spóźnienie Michał Kobyliński został ukarany odjęciem 2 punktów za 11-minutowe spóźnienie Rafał Piotrowski został ukarany odjęciem 3 punktów za 19-minutowe spóźnienie |
Udział w dwudziestym siódmym meczu sezonu zapowiedziało 17 zawodników, przy czym aż dziewięciu z nich spotkało się poprzedniego wieczoru w mieszkaniu Hołka na ceremonii wręczenia nagród za sezon 2013. Po rozdaniu medali i trofeów zawodnicy wzięli udział w konkursie budowania domków z kart, który zakończył się nad ranem. Hołek i Legee nie zmrużyli tej nocy oka, Nowak drzemał przez 5 minut; Kobson, Kuba, Kucharz, Stefan oraz Krzychu spali najwyżej 2-3 godziny, równie mało snu zaliczył Usul, który z latoligowej imprezy poszedł na konkurencyjną domówkę z większą liczbą kobiet. O dziwo, mimo intensywnej nocy, nikt nie odwołał udziału w meczu, choć niektórzy mocno się spóźnili – Stefan kazał na siebie czekać prawie 20 minut!
Organizator w ogóle nie brał pod uwagę stanu wyspania graczy i zaproponował składy, które w pierwszej chwili niezbyt spodobały się czerwonym. Prezes Lawy był jednak nieugięty i tym razem nie zgodził się na żadne zmiany. Początek spotkania wyglądał podobnie do kilku innych meczów z tego sezonu – zieloni zaciekle atakowali, tymczasem pierwszą bramkę zdobyli czerwoni – nie pierwszy raz worek z golami rozwiązał Spider, który chyba najszybciej potrafi odnaleźć się w zmieniającej się co tydzień sytuacji na boisku. Bohaterem pierwszej połowy był jednak inny gracz czerwonych – Dziomal. Dwukrotnie wykorzystał swoje warunki fizyczne i skierował piłkę do bramki, potem w fenomenalny sposób asystował. Miał też udział w piątej bramce dla swojego zespołu, gdy teoretycznie bezpańską już piłkę efektownie przerzucił nad sobą znad linii bocznej w kierunku bramki zielonych. Strzegący jej Kucharz zastygł w miejscu, futbolówka odbiła się od słupka i została celnie uderzona przez Spidera. W tym momencie czerwoni mieli już czterobramkową przewagę, a Dziomal zdawał się być najlepszym kandydatem na gracza meczu.
Zieloni wcale jednak nie grali tak słabo jak sugerował wynik. Przewaga liczebna pozwalała im na liczne akcje w ofensywie, trapiła ich jednak zatrważająca nieskuteczność. Dopiero po poprawieniu celowników zaczęli odrabiać straty. Przez większość czasu nie potrafili jednak wyrównać. Wszystko zmieniło się w ostatnim kwadransie spotkania – seria sześciu kolejnych bramek (w każdej maczał palce u nóg Legee) dała zielonym pierwsze w tym meczu prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Czerwoni próbowali jeszcze rozpaczliwie odrabiać straty, jednak rywale kontrolowali sytuację i nie dali sobie już wydrzeć zwycięstwa.