mecz nr 13, 10 kwietnia 2011
godzina 9:00, 48+48 min.
pochmurno, temp. 8°C
Park im. Jana Pawła II, ul. Melodyjna
dywan, 50 m x 30 m
sucha nawierzchnia
Sto pięćdziesiąty mecz w historii Lawy zdecydowanie różnił się od poprzednich spotkań sezonu 2011. Swój udział zapowiedziało aż 16 osób, w tym wiceprezes stalowowolskiej Latoligi, Zefir, który do Warszawy przyjechał na jeden gościnny występ. W tej sytuacji organizator przeniósł mecz z małego boiska na Koncertowej na ponad dwukrotnie większy obiekt przy Puszczyka. Niestety - gdy Hołek przybył na boisko, okazało się, że jest ono zajęte i wszyscy zawodnicy zostali poinformowani o konieczności przeniesienia się na zapasową miejscówkę, czyli położone 200 m dalej boisko przy Melodyjnej. Ta zmiana spowodowała, że mecz rozpoczął się ze sporym opóźnieniem, ale tego dnia organizator nie naliczał kar za niepuktualność.
Spotkanie nie było zbyt piękne - zawodnicy odzwyczaili się od tłoku na boisku, a na Melodyjnej miejsca dla 16 osób nie było za wiele. Gra toczyła się więc głównie w środku pola, gdzie panował spory chaos, a żadna z drużyn nie potrafiła przeważnie zbyt długo utrzymać się przy piłce. Napastnikom obu zespołów brakowało też celności - chyba w żadnym meczu Lawy nie zmarnowano tyle czasu na chodzenie po piłkę za ogrodzenie obiektu, po zbyt soczystych strzałach zawodników. Zatrzymywanie czasu i początkowe opóźnienie sprawiły, że końcowy gwizdek rozbrzmiał dopiero o godzinie 11.40 - 160 minut po planowanym rozpoczęciu meczu!
Mecz był rewanżem za spotkanie sprzed tygodnia, składy drużyn zostały tylko uzupełnione nowymi graczami. Zdecydowanie większą pociechę z nowych nabytków mieli zieloni, którym gra układała się w tym meczu nieco lepiej niż rywalom. Czerwoni trzykrotnie wyrównywali, raz wyszli nawet w końcówce na prowadzenie, ale w decydujących momentach zabrakło im ikry. Głupie straty początkowały kontry zielonych, którzy po najbardziej zaciętym meczu sezonu odnieśli zwycięstwo.