Zima coraz bardziej sroga - nic dziwnego, że zainteresowanie meczami Lawy coraz mniejsze i na Koncertową przybyło tylko dziewięciu graczy. Składy zaproponowane przez Hołka zostały oprotestowane przez Niezielana, ale reszcie zawodników przypadły do gustu. Zieloni mieli piorunujący początek, większość bramek zdobyli w pierwszym kwadransie meczu. Potem przez kilkadziesiąt minut nie potrafili pokonać rywali, ci natomiast częściowo odrobili straty. Czerwoni mogli ten mecz nadludzkim wysiłkiem nawet wygrać, ale wielokrotnie minimalnie chybiali celu, zaś w końcówce Jacob i Nacho wyczyniali na bramce cuda. Ich ofiarne intwerwencje natchnęły kolegów z drużyny do przypieczętowania zwycięstwa. Z powodu głębokiego śniegu, niskiej temperatury oraz małej liczby graczy to był najbardziej wymagający mecz Latoligi Warszawskiej od lat.

Zobacz statystyki po tym meczu