mecz nr 52 (370), 3 sierpnia 2014
godzina 8:00, 45+45 min.
słonecznie, temp. 26°C
Szkoła Podstawowa nr 264, ul. Siemieńskiego 19
dywan, 50 m x 30 m
sucha nawierzchnia
Z powodu weekendowego wyjazdu organizatora rozgrywek spotkanie zostało poprowadzone przez Uolesa. Oto jego relacja z meczu:
Pod nieobecność Jego Ekscelencji Prezesa Lawy, Króla Andalów i Protektora Królestwa Hołka, organizację meczu przyjął na swoje barki dawno niewidziany w Latolidze Warszawskiej Uoles. Na boisku punktualnie stawili się wszyscy zawodnicy, jednak po rozpakowaniu swojej reklamówki z Biedronki Stefan zorientował się, że zapomniał butów do gry. Obiecawszy, że wróci za 10 minut, pognał do domu. Reszta zawodników postanowiła rozegrać krótki sparing w wybranych wspólnymi siłami składach. Towarzyska potyczka zakończyła się wynikiem 3:0 dla czerwonych.
Po powrocie pana Zapominalskiego mógł się rozpocząć mecz o punkty. Rozgrzani słońcem i sparingiem zawodnicy obu drużyn od początku znajdowali drogę do bramek przeciwników. Z upływem czasu czerwoni grali lepiej i strzelali celniej, natomiast zieloni coraz częściej grali niedokładnie i bez pomysłu, co rodziło frustrację i było źródłem pretensji do partnerów.
Krótki odpoczynek w cieniu w czasie przerwy pozwolił na przegrupowanie i zmianę taktyki na krótkie podania po ziemi oraz strzały z dystansu snajperów zespołu grającego w zielonych koszulkach. Zaowocowało to odrobieniem strat i doprowadzeniem do remisu. Wtedy zaczęła się strzelanina godna półfinału mistrzostw świata (gdyby w półfinale takim Niemcy grali z Niemcami). W dziewięć minut padło dziesięć bramek, a każda z nich była odpowiedzią na cios przeciwnika. Zieloni coraz lepiej się zgrywali, natomiast u czerwonych coraz bardziej widoczne były efekty grania w osłabieniu liczebnym.
Wyrównanej walki nie zachwiała nawet kontuzja Agenta, który skręcił sobie kostkę w polu karnym rywali. Po krótkim odpoczynku postanowił wspomóc kolegów na bramce, gdzie kilka razy uratował swój zespół przed utratą gola. W końcówce zieloni wyszli na dwubramkowe prowadzenie i już czuli smak zwycięstwa, jednak niefrasobliwa gra w obronie Dawida i Uolesa doprowadziła do remisu oraz rzutów karnych.
Zwycięstwo w regulaminowym czasie gry uciekło zielonym, zachowali oni jednak zimną krew i wykorzystali wszystkie swoje jedenastki. U czerwonych pomylił się jedynie Szadi i zieloni wnieśli okrzyki triumfu. Sprawiedliwości stało się zadość, ponieważ drużyna czerwonych zdobyła jedną ze swoich bramek w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach, nie czekając na zapisanie poprzedniej bramki przez organizatora.