mecz nr 70 (468), 11 października 2015
godzina 8:00, 42+42 min.
słonecznie, temp. 5°C
Szkoła Podstawowa nr 264, ul. Siemieńskiego 19
dywan, 50 m x 30 m
sucha nawierzchnia
Przebieg I połowy meczu: | ||||
0 | : | 1 | 6' | Dawid Kołodziejski |
0 | : | 2 | 12' | Jakub Kobak (po podaniu Michała Łobacza) |
0 | : | 3 | 14' | Wojciech Łobacz (po podaniu Jarosława Kucharskiego) |
1 | : | 3 | 23' | Mateusz Majewski (po podaniu Piotra Rytla) |
2 | : | 3 | 33' | Piotr Rytel (po podaniu Arkadiusza Koby) |
3 | : | 3 | 35' | Mateusz Majewski (po podaniu Rafała Tarwackiego) |
3 | : | 4 | 39' | Dawid Kołodziejski (po podaniu Jarosława Kucharskiego) |
4 | : | 4 | 41' | Rafał Tarwacki (po podaniu Arkadiusza Koby) |
Sebastian Stawicki został ukarany odjęciem 1 punktu za 7-minutowe spóźnienie Piotr Rytel został ukarany odjęciem 2 punktów za 12-minutowe spóźnienie Agencior Sienudzos został ukarany odjęciem 6 punktów za niepojawienie się na meczu |
Przebieg II połowy meczu: | ||||
5 | : | 4 | 51' | Sebastian Stawicki (po podaniu Mateusza Majewskiego) |
5 | : | 5 | 52' | Ignacio Fernandez (po podaniu Jarosława Kucharskiego) |
5 | : | 6 | 55' | Jakub Kobak (po podaniu Michała Łobacza) |
6 | : | 6 | 57' | Rafał Tarwacki (po podaniu Sebastiana Stawickiego) |
6 | : | 7 | 64' | Wojciech Łobacz (po podaniu Jarosława Kucharskiego) |
6 | : | 8 | 66' | Dawid Kołodziejski (po podaniu Ignacio Fernandeza) |
7 | : | 8 | 71' | Piotr Rytel (po podaniu Arkadiusza Koby) |
8 | : | 8 | 77' | Mateusz Majewski (po podaniu Bartłomieja Rocha) |
8 | : | 9 | 79' | Jakub Kobak (po podaniu Ignacio Fernandeza) |
Autorem relacji z meczu jest Wojciech Łobacz:
Kolejne spotkanie latoligowe rozpoczęło się małym przymrozkiem, który zaskoczył wielu zmotoryzowanych zawodników. Ryzyko nieodpalenia wozu było całkiem realne, co skutkowało brakiem wolnych miejsc parkingowych wokół ochockiego boiska. Kadłub boleśnie się o tym przekonał, łapiąc wielominutowe spóźnienie. Debiutant natomiast nie dał rady stawić się punktualnie. Zawiadomienie o zaspaniu przyszło tuż przed 11:00, co raczej nie wróży łagodnego traktowania przez Ojca Organizatora.
Jeden ze składów został dobrany według więzów i koligacji rodzinnych, a zatem w jednej drużynie znaleźli się Kuba, Wojtek i Łobuz, a w drugiej dla przeciwwagi Kadłub, Mateusz, Prawy i Arek. Pomimo przewagi liczebnej drużyny Mateusza, zawodnik ów pragnął podebrać jeszcze przeciwnikom Nacho. Dopiero interwencja kolegi z zespołu — Kadłuba — ostudziła te zapędy.
Początek jednak wskazywał, iż obawy Mateusza były słuszne. Szybkie trzy bramki dla drużyny zielonych zdawały się prorokować łatwy mecz. Należy przy tym jednak wspomnieć, iż bramki zielonych były dość urodziwe (czytaj: fartowne), a Czerwoni zawodzili w ostatnich momentach pod bramką rywali. Przebudzenie przyszło, gdy Kadłub opuściwszy bramkę dał sygnał do ataku poprzez swoją asystę i gola. Wynik 3:2 wlał w serca czerwonych wiarę w zwycięstwo niczym magiczny napój Prawego.
W drugiej połowie należy wspomnieć o pięknej bramce głową Sebastiana, który zamknął dośrodkowanie Mateusza z samej linii bocznej (część osób widziała już aut). Po raz kolejny potwierdził, iż pod koniec sezonu jest w wyśmienitej formie. Widać, iż nie tęskni do stania na bramce. Łobuz będąc niezadowolony ze swojej gry ofensywnej zdecydował się na pełne zaangażowanie w grę defensywną. W ten sposób Arkadio zyskał plastra. A że łatwiej obalić parę flaszek niż twardo stojącego na nogach Arkadia, to pojedynki obu zawodników były pełne gry ciałem, zastawiania się i wypychania z pola karnego. Walka często na pograniczy przepisów nie była reklamowana przez zawodników — zgadywać więc można, iż sztuczki Arboledy nie zostały użyte. Efektem tych zmagań był brak bramek Arkadia, ale i w rezultacie też zerowy dorobek bramkowy Łobuza.
Grzechem byłoby pominięcie dobrej gry Kucharza, którego celne strzały sprawiały wiele trudności bramkarzowi. Parę z nich zostało dobitych czyniąc z Kucharza najlepszego asystenta niedzielnego spotkania.
Wiele kontrowersji wzbudził rajd Kuby w polu karnym drużyny przeciwnej. Zawodnik wbiegł dryblingiem w grupę obrońców, wywiązało się zamieszanie i piłka została wyekspediowana za linię boczną. Gdy opadł kurz, oczom zawodników ukazał się leżący na (tzw.) murawie Kuba we wściekłym wyrazie bólu. Szybka próba wyjaśnienia sprawy pozwoliła jedynie ustalić, iż żaden z przeciwników nie zdążył wrócić do obrony ani też nie widział sytuacji. Ostoja latoligowej sprawiedliwości — Kobson — musiał w tym momencie przekręcić się w g złapać się za głowę. Propozycja przeprosin lub karnego nie spotkała się z radosnym przyjęciem, aczkolwiek Mateusz w imieniu drużyny wyraził skruchę.
Zieloni jednak stracili biegającego zawodnika, który nie nadążał wracać do obrony przy szybkich atakach czerwonych. Życie jednak bywa przewrotne i atak zatrzymany przez czujnego na bramce Nacha zakończył się dalekim wykopem do stojącego po drugiej stronie boiska Kuby, który nie zwykł marnować takich prezentów. Bramka ta dawała minimalne prowadzenie drużynie zielonych.
Atak rozpaczy czerwonych w ostatnich sekundach spotkania przeobraził się w kontrę zielonych, którzy sunęli z atakiem w gigantycznej przewadze. Sobie tylko znanym sposobem Wojtek zmarnował ten atak, a z przechwyconą piłką Czerwoni pognali w przewadze na osamotnionego bramkarza. Strzeliwszy jednak obok bramki zaprzepaścili oni fenomenalną sytuację na doprowadzenie do wyrównania. Zieloni odetchnęli z wyraźną ulgą.
Errata: Debiutant okazał się oszukany, gdyż Organizator Zastępczy nie znał prawdziwego imienia i nazwiska Agenta…